Po dzisiejszych i jutrzejszych meczach eliminacje miną półmetek, we wtorek zaczną się rewanże. Na razie UEFA ani gospodarze turnieju nie mogą narzekać. Z europejskich potęg w swoich grupach nie prowadzi tylko Anglia, która rozegrała jeden mecz mniej niż Czarnogóra, i Portugalczycy, ale ci ostatnio mają zwyczaj odkładania wszystkiego na ostatnią chwilę.
Hiszpania, Holandia i Niemcy są liderami bez straty punktu, u Włochów, od kiedy przyszedł Cesare Prandelli – ciągle wiosna, u Francuzów Laurent Blanc przywrócił normalność. A do tego mocno trzymają się nasi sąsiedzi, co atmosferze turnieju dobrze wróży. Niemcy i Rosjanie są liderami, Białoruś rewelacją w grupie C, Czechy i Litwa pewnie rozstrzygną między sobą, kto zajmie miejsce barażowe, za Hiszpanią. Słowacja jest w grupie B czwarta, ale ma tyle punktów co wicelider Armenia.
Dziś meczów jest tylko sześć (jutro 13), ale niemal wszystkie znaczące. Gra czterech liderów i tylko Francja ma łatwego rywala, Luksemburg. Francuzi muszą wygrać, Hiszpanie, Holendrzy i Włosi – powinni. Mistrzowie świata mierzą się z Czechami, którzy zaczęli eliminacje od porażki z Litwą i wtedy dali sobie strzelić jedyną jak dotąd bramkę. Sami wiele ich nie zdobywają, z takimi drużynami nikt nie lubi grać. Vicente del Bosque przestrzega swoich piłkarzy przed Czechami: niewiele robią, a krzywdę zrobią. Mecz w Granadzie będzie 100. w kadrze dla Xaviego.
Włosi walczą o to, by uciec nie tylko Słowenii, ale i Serbom, którzy grają z Irlandią Północną bez kibiców, bo taką karę dostali za zamieszki podczas meczu z Włochami, bez podstawowego bramkarza Bojana Jorgancevicia, bez lidera drużyny Nemanji Vidicia i Zdravko Kuzmanovicia (kontuzje). Dla Serbów to mecz jak finał: jeśli przegrają – a przegrali już u siebie w tych eliminacjach nawet z Estonią – mogą się skupić na przygotowaniach do walki o mundial w Brazylii.
Jutro 100. mecz Walii z Anglią. Miał być wydarzeniem nie tylko ze względu na historię, od dawna zapowiadano go jako starcie Anglików z Garethem Bale'em, torpedą z Tottenhamu. Ale wczoraj torpeda zawróciła do Londynu z kontuzją mięśnia uda i chyba nie uda się już wymyślić czegoś, co by zachęciło kibiców do wstrzymania oddechu, gdy Anglia gra z drużyną, która jeszcze nie zdobyła w eliminacjach punktu.