Manchester na skróty do Londynu

United wygrali z Schalke 2:0 i już mogą myśleć o finale na Wembley

Publikacja: 27.04.2011 02:34

Ryan Giggs znów poradził sobie tam, gdzie jego młodsi koledzy z Manchesteru United nie potrafili. Dr

Ryan Giggs znów poradził sobie tam, gdzie jego młodsi koledzy z Manchesteru United nie potrafili. Drugiego gola strzelił Wayne Rooney

Foto: AFP

Może to dobrze, że rewanż w środę 4 maja wydaje się dziś formalnością i że Alex Ferguson nie będzie musiał przed nim żądać cudów od swoich żołnierzy. Da im trochę odpocząć i będzie można z czystym sumieniem poprosić przed finałem: zagraj to jeszcze raz, Ryan. Mimo że masz blisko 38 lat, zdobyłeś wszystko, co można zdobyć z klubem, że już tyle razy wyręczałeś młodszych, że po dobrej akcji musisz chwilę odetchnąć, a kiedyś nie musiałeś.

Finał na Wembley się Ryanowi Giggsowi należy jak mało komu. Nawet jeśli przejdzie pomysł, by to on był kapitanem reprezentacji Wielkiej Brytanii za rok podczas igrzysk, finałowa sobota 28 maja będzie lepszym hołdem dla najbardziej utytułowanego brytyjskiego piłkarza.

To jest jego wiosna w Lidze Mistrzów. Najpierw przeprowadził Manchester przez ćwierćfinał z Chelsea aż trzema asystami. We wczorajszym półfinale w Gelsenkirchen podania nie wystarczyły, musiał strzelić pierwszego gola sam. On też miał z tym problem, udało się za czwartym podejściem, gdy dostał świetne podanie od Wayne'a Rooneya. Była 67. minuta, Schalke się poddało i chwilę później  straciło drugiego gola, tym razem z niemal tego samego miejsca strzelał Rooney, podawał Javier Hernandez.

United znaleźli skrót do finału, zamiast o rewanżu mogą teraz myśleć o finiszu ligi i kolejnym mistrzostwie. Droga na Wembley mogła być jeszcze krótsza, ale przez ponad godzinę blokował ją Manuel Neuer, jedyny piłkarz Schalke który pokazał, że się United nie boi.

Trener się wstydzi

Raul pewnie też się nie bał, ale nie miał okazji tego udowodnić, bo podania do niego nie docierały. Pomocnicy woleli wybijać piłkę, niż budować akcje, mogło się nawet wydawać, że problem Manchesteru z wykorzystaniem okazji do strzelenia gola wynikał też z tego, że te okazje tak łatwo przychodziły.

United to drużyna, która pokazuje moc w zwarciu, maszyna na wysokooktanowe paliwo, takie jakie było w meczu z Chelsea. A starcie z bojaźliwym, niezbornym Schalke, którego wstydzi się nawet własny trener – Ralf Rangnick w pierwszej połowie łapał się za głowę, widząc, co robią jego piłkarze – raczej piłkarzy Fergusona usypiało.

W takich okolicznościach Manuel Neuer, kilka dni po zapowiedzi, że wkrótce odejdzie z Schalke, zrobił sobie reklamę na całą Europę. O ile bramkarz reprezentacji Niemiec, za którego trzeba będzie zapłacić ok. 20 mln euro, jeszcze reklamy potrzebuje. Trudno sobie wyobrazić, jak będzie wyglądało Schalke bez niego: chłopaka wychowanego obok stadionu, związanego z klubem od małego, kapitana, lidera, tego, który załatwia najtrudniejsze sprawy z kibicami i prezesami (to on razem z Christophem Metzelderem poprosił kilka dni temu w imieniu drużyny o zwolnienie trenera  zamordysty Feliksa Magatha).

Gdy wielu piłkarzy Schalke było sparaliżowanych wyzwaniem, Neuer podejmował same dobre decyzje. Zwłaszcza w pierwszej połowie, bo dwa gole w drugiej trochę zepsuły wrażenie, mimo że nie mógł im zapobiec. Ale do przerwy radził sobie ze wszystkim, nieważne  czy to był lob Rooneya, czy pocisk po ziemi wystrzelony przez Park Ji Sunga, czy sytuacje sam na sam z Giggsem i Hernandezem. Czasami musiał ratować drużynę jak bramkarz z piłki ręcznej,  np. w 28. minucie, gdy instynktownie odbił piłkę uderzoną głową przez Giggsa. Walijczyk zmarnował potem jeszcze dwie sytuacje, w tym jedną, która była jak rzut karny, bo miał piłkę na linii 11 metrów, a obrońcy już się rozbiegli. Udało się dopiero wtedy, gdy  nie miał ani pół sekundy na zastanowienie się.  Trafił do bramki między słupkiem a ręką Neuera, potem to samo zrobił Rooney.

Bez ognia

Zwycięzcy byli wielkoduszni, chwalili Neuera – Edwin van der Sar powiedział: klasa światowa – i nie chcieli jeszcze stawiać kropki. Tłumaczyli, że nie wolno tego robić w walce z drużyną, która wygrała z Interem na wyjeździe 5:2.  Ale lepiej w to nie wierzyć, w tym półfinale ogień już się wypalił. A właściwie w ogóle nie wybuchł.

SCHALKE 04 – MANCHESTER UNITED 0:2 (0:0)

Bramki: R. Giggs (67), W. Rooney (69). Sędzia: Carlos Carballo (Hiszpania). Żółte kartki: Metzelder, Sarpei (Schalke), Fabio (MU).

Schalke: Neuer – Uchida, Matip, Metzelder, Sarpei (73-Escudero) – Farfan,

Papadopoulos, Jurado (83-Draxler), Baumjohann (53-Kluge) – Raul, Edu.

Manchester Utd:  Van der Sar – Fabio, Ferdinand, Vidić, Evra – Valencia, Carrick, Giggs, Park Ji-Sung (73-Scholes) – Rooney (83-Nani), Hernandez (73-Anderson).

Rewanż 4 maja.

Piłka nożna
Reprezentacja Polski. Najbrzydsza drużyna w Europie
Materiał Promocyjny
Berlingo VAN od 69 900 zł netto
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Polska - Malta. Sto minut nudów
Piłka nożna
Polska - Malta 2:0. Punkty są, zachwytu brak
Piłka nożna
Holandia rywalem Polski w walce o mundial. Nie kryją zadowolenia
Materiał Promocyjny
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Piłka nożna
Hiszpania w półfinale Ligi Narodów, Holandia zagra o mundial z Polską
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście