Legia ratuje twarz

Zespół Macieja Skorży wygrywa z Lechem w rzutach karnych.

Publikacja: 04.05.2011 01:48

Ivica Vrdoljak na ramionach kibiców. Niestety, radość szybko się skończyła, a zaczęła awantura

Ivica Vrdoljak na ramionach kibiców. Niestety, radość szybko się skończyła, a zaczęła awantura

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki Roman Bosiacki

Michał Kołodziejczyk z Bydgoszczy

Finał reklamowano jako mecz rozczarowanych, dla których te rozgrywki są jedyną szansą, by jesienią pokazać się w Europie. Lech to mistrz Polski, ale w ekstraklasie jest dopiero na dziesiątym miejscu, Legia wydała dziesięć milionów złotych na wzmocnienia, a przegrała już jedenaście spotkań w lidze i bije kolejne haniebne rekordy. Mecz w Bydgoszczy nie mógł zmazać plam z całego sezonu, mógł trochę poprawić humory i sprawić, że pieniądze zainwestowane w drużynę nie okażą się zmarnowane.

Puchar Polski zdobyła Legia, która źle grała w pierwszej połowie, dobrze w drugiej, a dogrywkę – tak jak rywale – poświęciła na czekanie na rzuty karne. Pudło z jedenastu metrów było tylko jedno, w pierwszej serii prosto w Wojciecha Skabę strzelił kapitan Lecha Bartosz Bosacki. Piłkarze Macieja Skorży byli bezbłędni, trafiali kolejno: Alejandro Cabral, Marcin Komorowski, Ivica Vrdoljak, Jakub Rzeźniczak i Jakub Wawrzyniak.

Jose Mari Bakero i Maciej Skorża ostrzegali, że w tak ważnym spotkaniu nie będzie miejsca na piękny futbol. Słowa dotrzymali, przez większość spotkania na boisku nie działo się nic wielkiego, ale gole były wyjątkowej urody.

W pierwszej połowie, w której Lech zdecydowanie przeważał, pięknie z ponad 30 m strzelił Dmitrije Injać. Po przerwie odpowiedział mu Manu – po jego uderzeniu piłka odbiła się jeszcze od Grzegorza Wojtkowiaka i przelobowała Krzysztofa Kotorowskiego. Manu mógł rozstrzygnąć mecz jeszcze pod koniec regulaminowego czasu, ale przegrał pojedynek z bramkarzem. Lech też miał pecha: w ostatniej akcji przed dogrywką Jacek Kiełb trafił w poprzeczkę.

Legii wiatr wiał w oczy. Z powodu kontuzji po przerwie na boisko nie wyszedł już Inaki Astiz, niewiele dłużej grał Dickson Choto. Skorża, wiedząc jak ważny jest to dla niego mecz, zaryzykował zdrowie narzekającego na uraz piłkarza z Zimbabwe. Puchar wymagał ofiar, Choto raczej już w tym sezonie nie zagra.

Bijatyka z policją

Kiedy jako ostatni do piłki ustawionej na jedenastym metrze podchodził Wawrzyniak, kibice Legii stali już za bandą z reklamami. Po tym, jak pokonał Kotorowskiego, wbiegli na boisko i rozebrali piłkarzy do naga. To, że będą świętować na boisku było podobno uzgodnione z PZPN. Kilkanaście minut później ciśnienia nie wytrzymał sektor Lecha i finał zakończył się zgodnie z polską normą: bijatyką z policją i służbami porządkowymi.

To, że dojdzie do zamieszek, było oczywiste od momentu ogłoszenia miejsca rozgrywania meczu. Grzegorz Lato lubi Bydgoszcz, ale stadionu w tym mieście nie lubi policja. Gospodarze mogą przygotować się na piknik lekkoatletyczny, ale nie na piłkarski mecz wielkiego ryzyka. Z trybun spotkanie obserwował nie tylko Lato, ale także minister sportu Adam Giersz. Prezes PZPN wręczał puchar z uśmiechem, ceremonia opóźniła się o pół godziny.

Legia wywalczyła czternasty w historii klubu Puchar Polski, nikt nie wygrywał częściej, ale praca nad budowaniem nowej drużyny musi zacząć się już teraz. Mówi się o wymianie nawet piętnastu piłkarzy, wątpliwe by pracę utrzymał Skorża.

W Lechu też będzie trzęsienie ziemi. Do końca rozgrywek ligowych zostało tylko sześć meczów, jeśli drużyna nie zacznie piąć się w górę tabeli, klubu może nie być stać na utrzymanie tak licznej kadry w sezonie bez europejskich pucharów.

LEGIA WARSZAWA – LECH POZNAŃ 1:1 PO DOGR. (1:1, 1:0), KARNE 5-4

Bramki: dla Lecha – D. Injac (28), dla Legii – Manu (66). Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów 15 000. Żółte kartki: Rzeźniczak, Vrdoljak, Hubnik, Wawrzyniak (Legia); Wilk, Injać, Bosacki, Rudnevs, Djurdević, Wojtkowiak (Lech).

Rzuty karne: 0-0 B. Bosacki, 1-0 A. Cabral, 1-1 S. Stilić, 2-1 M. Komorowski, 2-2 A. Rudnevs, 3-2 I. Vrdoljak, 3-3 T. Mikołajczak, 4-3 J. Rzeźniczak, 4-4 H. Wołąkiewicz, 5-4 J. Wawrzyniak.

Legia: Skaba – Rzeźniczak, Astiz (46. Komorowski), Choto (76. Cabral), Wawrzyniak – Manu, Vrdoljak, Borysiuk, Radović, Rybus (59. Kucharczyk) – Hubnik.

Lech: Kotorowski – Henriquez, Bosacki, Wojtkowiak, Wołąkiewicz – Wilk (75. Kiełb), Injać (69. Stilić), Murawski, Djurdević, Kriwiec (103. Mikołajczak) – Rudnevs.

Piłka nożna
Manchester City znalazł zastępcę dla Rodriego. Kim jest Nico Gonzalez?
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Piłka nożna
Krzysztof Piątek w Stambule. Znów odpala pistolety
Piłka nożna
Premier League. Wielki triumf Arsenalu, Manchester City powoli ustępuje z tronu
Piłka nożna
Najpierw męki, później zabawa. Barcelona wygrała, pomógł Robert Lewandowski
Piłka nożna
Drugi reprezentant Polski w Interze. Dlaczego Nicola Zalewski chce grać z Piotrem Zielińskim?