Liga Mistrzów: Barcelona, Manchester i długo nic

Finał Barcelona – Manchester jest wielki, ale tegoroczna LM – nie

Aktualizacja: 06.05.2011 02:09 Publikacja: 06.05.2011 02:07

Leo Messi i gol, który dwa lata temu pogrążył United w finale

Leo Messi i gol, który dwa lata temu pogrążył United w finale

Foto: AP, Gregorio Borgia Gregorio Borgia

Kto, cytując pisarza Eduarda Galeano, jest żebrakiem dobrej gry, przemierzającym stadiony z wyciągniętą ręką i błaganiem: „Jakieś ładne zagranie, na miłość boską", temu wiosna w Lidze Mistrzów dała na odczepnego kilka fajerwerków i odesłała na koniec kolejki.

Owszem, było dużo goli, był wspaniały rajd Leo Messiego w pierwszym półfinale Real – Barcelona i dzieło zbiorowe skończone bramką Pedro w drugim, był genialny wolej Dejana Stankovicia w ćwierćfinale Inter – Schalke i natchniony Ryan Giggs, gdy Manchester w 1/4 finału eliminował Chelsea. Ale to wyjątki.

Pieszczoch z Barcelony

Dużo więcej dostali ci, którzy szukali kontrowersji, kłótni, trenerskich bon motów. Chwytające za serce opowieści o Schalke, pogromcy faworytów, czy o niezastąpionych staruszkach: Giggsie, Raulu (czy środowe 1:4 na Old Trafford to było pożegnanie z LM piłkarza nazywanego Mister Champions League?), Edwinie van der Sarze, też nie wystarczą za pocieszenie. Wielkiego futbolu było za mało, czystych emocji też jak na lekarstwo, a kto oglądał Inter i Tottenham w ćwierćfinale oraz Schalke w półfinale, ten się śmieje z teorii, że LM to niedoścignione laboratorium taktyki.

Trzy z czterech ćwierćfinałów były rozstrzygnięte po pierwszych meczach, w półfinałach Manchester ograł Schalke nawet drużyną rezerw, a Real na Camp Nou zdołał strzelić w stronę bramki dwa razy. Do awansu potrzebował trzech goli. Ale refren, że to wszystko przez sędziowanie, szybko nie ucichnie, zwłaszcza że dziś UEFA ma debatować nad karą dla Jose Mourinho.

Pozostaje nadzieja na piękny, wyrównany finał. Może ma rację „El Mundo Deportivo", że to mecze Manchesteru z Barceloną stały się prawdziwym europejskim El Clasico. Manchester awansował do finału trzeci raz w ostatnich czterech sezonach, Barcelona trzeci w sześciu. Będzie przed 28 maja w Londynie gęsto od wspomnień i odniesień, bo to rewanż za finał sprzed dwóch lat, a dla Barcelony Wembley jest jednym z najważniejszych słów w futbolu. Bramce Ronalda Koemana dającej pierwszy Puchar Europy nie dorównały legendą ani gole Samuela Eto'o i Juliana Bellettiego w Paryżu w 2006 r., ani Eto'o i Messiego w 2009 r. w Rzymie, choć też dawały puchar.

Finał przed dwoma laty był piękny, ale nie wyrównany. Mimo że wtedy obie drużyny w zapowiedziach stawiano na równi. W tym sezonie nikt raczej tego nie zrobi, Barcelona będzie zdecydowanym faworytem, ale United jest zdolny do wszystkiego, w dobrym i złym sensie.

Barca to wciąż pieszczoch estetów, nawet jeśli półfinały z Realem pokazały, że bywa nieświęta. A Manchester bardziej dziś jest doceniany w Europie niż u siebie, gdzie mu ciągle wytykają, że za mało ma weny i gwiazd. Kwestia uznania: Wayne Rooney jest ostatnio znakomity, a meksykański spryciarz Javier Hernandez znakomity był przez cały sezon, gdy tylko dostawał szansę. Jeśli dodać do tego Giggsa i kończącego karierę na Wembley van der Sara, trudno narzekać.

Zmienny Manchester

United wycisnął z obecnego sezonu, ile się dało. W przeciwieństwie do Barcelony, która plan B uważa za zdradę ideałów, siłą MU  jest teraz ciągłe wymyślanie się na nowo, zależnie z kim przyjdzie grać. To prawda, Manchester jeszcze może dać sobie wyrwać mistrzostwo Anglii, niedzielny mecz z Chelsea traktuje nie mniej poważnie niż finał LM, ale jednak to on wciąż jest liderem. Ci, którzy mówią, że przeciw Barcelonie nie ma szans, niech pamiętają, że przed sezonem 1998/1999 byli tacy, co powtarzali Aleksowi Fergusonowi, że nie wygra nic z dziećmi. A te dzieci skończyły w potrójnej koronie.

 

Piłka nożna
Liga Mistrzów. Harry Kane poszedł w ślady Roberta Lewandowskiego
Piłka nożna
Manchester City - Real Madryt. Widowisko w Lidze Mistrzów, Vinicius Junior ukradł wieczór
Piłka nożna
Manchester City – Real Madryt. Mecz dwóch poranionych drużyn
Piłka nożna
Barcelona skorzystała z prezentu. Pomogła bramka Roberta Lewandowskiego
Piłka nożna
Takiego transferu w Polsce jeszcze nie było. Ruben Vinagre - najdroższy piłkarz Ekstraklasy