Kibicu, do roboty

Nie pytaj, co twój premier może zrobić, żebyś kiedyś mógł z rodziną pójść na mecz

Aktualizacja: 16.05.2011 02:29 Publikacja: 16.05.2011 02:26

Po prostu pójdź z rodziną na mecz. Nie kiedyś, tylko teraz. Zamów kartę kibica i idź, zostało już niewiele szans, żeby się przed wakacjami przekonać, jak naprawdę jest na ligowych trybunach. Nie bój się, nic ci się nie stanie. O wiele bardziej ryzykujesz, gdy przechodzisz przez jezdnię. Jak ktoś szuka guza na stadionie, to go zawsze znajdzie, ale podczas ligowego meczu trzeba się wyjątkowo postarać.

Nie podobają ci się kibicowskie stowarzyszenia? To załóż swoje. Oni też tak kiedyś zaczynali

Więc przychodź, polski futbol cię potrzebuje. Zamiast narzekać, że jest źle, wulgarnie i niebezpiecznie, zrób coś. Spraw, żeby cię było słychać lepiej niż tych wulgarnych, żeby nienormalni wydali się mali w morzu normalnych. Społeczeństwo obywatelskie nie na tym polega, że czekasz, co zrobią premier z komendantem policji. Trochę wstyd, że ci straszni chuligani, których masz za bezmózgowców, rozumieją to lepiej od ciebie. Niech premier doprowadzi tę wojnę do końca, rozbije układy klub – kibice tam, gdzie są chore, niech policja wyłapuje tych, którzy przy okazji kibicowania łamią prawo, ale ty nie bądź tylko marudnym sekundantem. Nie podobają ci się kibicowskie stowarzyszenia? To załóż swoje. Oni też tak kiedyś zaczynali. Drażnią cię ich śpiewy? Śpiewaj po swojemu. Marzy ci się stadion bez bluzgu? Niestety, nie znajdziesz takiego ani w Polsce, ani nigdzie indziej. Znajdziesz za to wiele takich, gdzie donośna spokojna większość sprawia, że bluzg i rasistowskie obelgi są zgrzytem, a nie normą. Za granicą jedyną niezawodną ochroną dla twoich uszu może być nieznajomość języka. Możesz szukać Wersalu na finale Ligi Mistrzów, a trafić do autobusu z kibicami Manchesteru United, którzy swoim klubem nie będą się zajmować w ogóle, za to chętnie ci wyśpiewają, co sądzą o Liverpoolu albo życiu płciowym w rodzinie Fernando Torresa. Możesz jeździć z rodziną na mecze Realu z Barceloną, ale dziecko cię w końcu zapyta, który to piłkarz nazywa się „puta", dlaczego na Santiago Bernabeu na tych w koszulkach blaugrana cały czas wołali „ćpuny", a na Leo Messiego „j..any nakoksowany karzeł" (puto enano hormonado – hit ostatnich Gran Derbi). Ale tam to jest głos jeden z wielu. Nie do wytępienia, ale nie dominujący. I jeśli naprawdę chcesz, żeby u nas było jak u nich, to się nie gorsz, tylko przyjdź. Nie oddawaj głosu ani chuliganom, ani tym wszystkim ekspertom, którzy przedwczoraj znali się na OFE, wczoraj na pomnikach, a dziś znają się na patologiach stadionowych.

 

 

Bez ciebie to będzie wojna dla samej wojny i ilukolwiek policjantów by nie użyć w nie wiadomo jak słusznej sprawie, z czasem ci dziś zwalczani odwojują stadion. Przyjdź zwłaszcza teraz, gdy są zamknięte trybuny dla kibiców gości i wojny na bluzgi nie ma. Może PZPN i rząd zagrali w tej sprawie za ostro, możemy się spierać, czy mają rację czy nie. Ale na pewno ty masz o jedną wymówkę mniej.

Po prostu pójdź z rodziną na mecz. Nie kiedyś, tylko teraz. Zamów kartę kibica i idź, zostało już niewiele szans, żeby się przed wakacjami przekonać, jak naprawdę jest na ligowych trybunach. Nie bój się, nic ci się nie stanie. O wiele bardziej ryzykujesz, gdy przechodzisz przez jezdnię. Jak ktoś szuka guza na stadionie, to go zawsze znajdzie, ale podczas ligowego meczu trzeba się wyjątkowo postarać.

Nie podobają ci się kibicowskie stowarzyszenia? To załóż swoje. Oni też tak kiedyś zaczynali

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Harry Kane poszedł w ślady Roberta Lewandowskiego
Piłka nożna
Manchester City - Real Madryt. Widowisko w Lidze Mistrzów, Vinicius Junior ukradł wieczór
Piłka nożna
Manchester City – Real Madryt. Mecz dwóch poranionych drużyn
Piłka nożna
Barcelona skorzystała z prezentu. Pomogła bramka Roberta Lewandowskiego
Piłka nożna
Takiego transferu w Polsce jeszcze nie było. Ruben Vinagre - najdroższy piłkarz Ekstraklasy