FIFA: Blatter kontra Blatter

Jutro w FIFA wybory szefa. Startuje tylko Joseph Blatter, niezatapialny patriarcha futbolu. Rządzi już 13 lat

Publikacja: 31.05.2011 01:16

Joseph Blatter, człowiek z teflonu. Swoich wrogów pokonuje w wyborach albo jeszcze przed nimi, a pot

Joseph Blatter, człowiek z teflonu. Swoich wrogów pokonuje w wyborach albo jeszcze przed nimi, a potem pozbywa się ich z FIFA

Foto: AFP

Blatter był kiedyś szefem piaru kantonu Valais, sekretarzem generalnym Szwajcarskiego Związku Hokeja na Lodzie, pracownikiem firmy Longines i orędownikiem igrzysk olimpijskich w Sionie. Został też przewodniczącym Światowego Towarzystwa Przyjaciół Pasów do Pończoch, a w roku 1975 – dyrektorem technicznym FIFA. To zapoczątkowało jego prawdziwą karierę, pasy do pończoch pozostały tylko hobby.

75-letni dziś Blatter stał się w FIFA ulubieńcem ówczesnego prezydenta FIFA, Brazylijczyka Joao Havelange'a, który powierzył mu funkcję sekretarza generalnego. To Havelange zrobił z piłki nożnej rozrywkę globalną, wspieraną przez wielkich sponsorów i rządzoną przez opływających w luksusy działaczy. Złotousty Blatter był jego prawą ręką. Zdobył popularność jako mistrz ceremonii losowania mundiali. Showman, mówiący pięcioma językami, zachowujący się przed kamerami jakby prowadził galę oskarową, stał się twarzą FIFA. Jego ujmujący sposób bycia, słynne "hello, my friend" i klepanie w łopatkę niemal każdego, kto się nawinął, zjednywało mu stronników.

Złote roleksy

Kiedy w roku 1998 Havelange oddawał władzę, namaścił Blattera na następcę. Szwajcar miał godnego rywala, Szweda Lennarta Johanssona, szefa UEFA. Budzącego zaufanie, mogącego się pochwalić choćby sukcesem Ligi Mistrzów, stworzonej za jego kadencji. Referencje miały jednak w tych wyborach mniejsze znaczenie niż np. złote roleksy, prezenty od prezydenta in spe. W paryskim hotelu Meridien Montparnasse, gdzie bawił i ucztował kongres FIFA, znacząco pokazywali na przeguby swoich rąk m.in. delegaci z krajów afrykańskich. Brytyjscy dziennikarze dotarli wtedy do szefa Somalijskiej Federacji Futbolu Farry'ego Ado, który twierdził, że proponowano mu 100 tys. dolarów za poparcie Blattera. Żadnych konsekwencji tych rewelacji nie było. Blatter pokonał Johanssona. Pokonał też cztery lata później Kameruńczyka Issę Hayatou.

Ale w tej kampanii to nie Hayatou był najważniejszym rywalem, tylko dotychczasowy najbliższy współpracownik Seppa: sekretarz generalny, były sędzia międzynarodowy Michel Zen-Ruffinen. Któż może wiedzieć więcej o takiej organizacji jak

FIFA niż człowiek podpisujący wszystkie pisma. A Zen-Ruffinen nie tylko wiedział, ale też chciał mówić. Przygotował na kongres wyborczy raport, zebrał w nim wszystkie dowody na złe zarządzanie w FIFA.

Chodziło przede wszystkim o podejrzane umowy z bankrutującą firmą marketingową ISL. Wokół Zena-Ruffinena zebrało się grono prominentnych działaczy. Pierwszego dnia kongresu dyskutanci wdeptywali Blattera w ziemię. Wydawało się, że jego godziny są policzone. Ale coś musiało się stać w nocy, bo następnego dnia delegaci już nie byli tak agresywni, niektórzy nie dotarli na obrady i Blatter wygrał głosowanie, a potem pozbył się z FIFA wszystkich adwersarzy. Gdy przyszło do kolejnych wyborów, w roku 2007, nikt nie odważył się wychylić.

W 2011 wychylił się Mohammed bin Hammam z Kataru i już żałuje. Prezydent Azjatyckiej Konfederacji Futbolu uwierzył w swoją siłę po tym, jak załatwił Katarowi mundial 2022.  MŚ w 2018 (Rosja) i 2022 przyznawano w atmosferze korupcyjnych skandali, dwóch członków Komitetu Wykonawczego zostało zawieszonych jeszcze przed głosowaniem, kolejnych kilku oskarżono niedawno, gdy tajemnicami przegranej z Rosją walki o mundial zajęła się komisja parlamentu brytyjskiego (Anglia walczyła o MŚ 2018).

Valcke listy pisze

Blatter obiecał, że wyjaśni sprawę korupcji jeszcze przed wyborami prezydenta, wiedząc, że znajdzie przy okazji kij na bin Hammama. Niedługo później jeden z delegatów z Ameryki Północnej, Środkowej i Karaibów (CONCACAF) doniósł, że katarski kandydat próbował też kupić głosy przed wyborami 1 czerwca, m.in. u znanego z licznych wcześniejszych afer szefa CONCACAF Jacka Warnera.

Bin Hammamem i Warnerem zajęła się komisja etyki, stanął przed nią też Blatter (skoro wiedział o korupcji, dlaczego nie reagował – oskarżał Katarczyk). Dwóch pierwszych zawieszono w prawach członka Komitetu Wykonawczego, Blattera oczyszczono. Jeszcze przed posiedzeniem komisji bin Hammam wycofał się z wyborów.

Warner nie zamierza kłaść uszu po sobie. Wczoraj pokazał przed kamerami niedawny e-mail od sekretarza generalnego FIFA, Jerome'a Valcke. Pisze on m.in., dziwiąc się startowi bin Hammama w wyborach: "...może on uważa, że można kupić FIFA, jak (przedstawiciele Kataru – red.) kupili mundial". Warner oskarżył też Blattera, że przekazał działaczom CONCACAF komputery warte milion dolarów, co pachnie korupcją.

Takiej wymiany ciosów w FIFA jeszcze nie było. Blatter rywala na kongresie w Zurychu nie będzie miał, ale najtrudniejsza walka ciągle przed nim. Federacja angielska w ramach protestu przeciw korupcji podczas wyborów wstrzyma się od głosu. A brytyjskiemu premierowi marzy się stworzenie koalicji przywódców wpływowych państw i wymuszenie na szwajcarskim królu pustosłowia, by wreszcie u siebie posprzątał.

Blatter był kiedyś szefem piaru kantonu Valais, sekretarzem generalnym Szwajcarskiego Związku Hokeja na Lodzie, pracownikiem firmy Longines i orędownikiem igrzysk olimpijskich w Sionie. Został też przewodniczącym Światowego Towarzystwa Przyjaciół Pasów do Pończoch, a w roku 1975 – dyrektorem technicznym FIFA. To zapoczątkowało jego prawdziwą karierę, pasy do pończoch pozostały tylko hobby.

75-letni dziś Blatter stał się w FIFA ulubieńcem ówczesnego prezydenta FIFA, Brazylijczyka Joao Havelange'a, który powierzył mu funkcję sekretarza generalnego. To Havelange zrobił z piłki nożnej rozrywkę globalną, wspieraną przez wielkich sponsorów i rządzoną przez opływających w luksusy działaczy. Złotousty Blatter był jego prawą ręką. Zdobył popularność jako mistrz ceremonii losowania mundiali. Showman, mówiący pięcioma językami, zachowujący się przed kamerami jakby prowadził galę oskarową, stał się twarzą FIFA. Jego ujmujący sposób bycia, słynne "hello, my friend" i klepanie w łopatkę niemal każdego, kto się nawinął, zjednywało mu stronników.

Piłka nożna
Liga Konferencji. Solidna zaliczka Jagiellonii Białystok
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Harry Kane poszedł w ślady Roberta Lewandowskiego
Piłka nożna
Manchester City - Real Madryt. Widowisko w Lidze Mistrzów, Vinicius Junior ukradł wieczór
Piłka nożna
Manchester City – Real Madryt. Mecz dwóch poranionych drużyn
Piłka nożna
Barcelona skorzystała z prezentu. Pomogła bramka Roberta Lewandowskiego