W niedzielę rano policjanci zapukali do najważniejszego klubowego działacza w Turcji. Aziz Yildirim, przedsiębiorca budowlany, od 13 lat prezes Fenerbahce, został odwieziony na przesłuchanie. Tak ruszyła fala zatrzymań.
Do aresztu w Stambule trafiło kilkadziesiąt osób: trzech prezesów klubów (oprócz Fenerbahce-Sivassporu, klubu Kamila Grosickiego, oraz drugoligowego Giresunsporu), cała grupa działaczy Fenerbahce, trenerzy (m.in. asystent trenera BB Stambuł, drużyny Marcina Kusia) i piłkarze. To podobno dopiero początek zatrzymań.
Jeden z ważnych wątków afery dotyczy słynnego Emre Belozoglu, piłkarza Fenerbahce, a wcześniej m.in. Interu Mediolan. To on i ludzie z jego otoczenia wysyłali do piłkarzy z innych klubów esemesy, by "nie martwili prezesa" (Yildirima – red.) i zagrali po jego myśli, a wtedy mają szansę np. trafić do Fenerbahce. Nigeryjczyk Emmanuel Emenike, kupiony niedawno przez Fenerbahce z Karabuksporu, od gry w meczu z przyszłym mistrzem wymówił się kontuzją. Sezer Oztuerk, kupiony tego lata z Eskisehirspor, przeciw Fenerbahce zagrał wiosną beznadziejnie. Obu piłkarzy zatrzymano.
Śledczy przeszukali biura Fenerbahce (rekordzista – 18 tytułów mistrza Turcji), Besiktasu, Sivassporu, Diyarbakirsporu, a podobno również Trabzonsporu, klubu z czterema Polakami w kadrze. Ale wiadomość, że zatrzymano też wiceprezesa Trabzonsporu, okazała się nieprawdziwa.
Korupcyjne śledztwo dotyczy wyścigu o mistrzostwo między Fenerbahce a Trabzonsporem. Wygrali go piłkarze Fener, choć po pierwszej rundzie byli daleko z tyłu. Mieli tyle samo punktów na koniec sezonu, ale lepszy bilans bezpośrednich spotkań. A mecz ostatniej kolejki z Sivassporem wygrali 4:3, za co prezes rywali miał dostać 2 mln euro łapówki.