Niewykorzystana szansa

Polska – Bośnia i Hercegowina 1:0. Reprezentacja zakończyła rok zwycięstwem, ale nie ma dużo powodów do radości

Aktualizacja: 17.12.2011 01:19 Publikacja: 17.12.2011 01:18

Niewykorzystana szansa

Foto: AFP

Ten mecz został skrytykowany zanim się rozpoczął. Przeciwnik za słaby i w trzecim składzie. Polska – podobnie, więc po co grać i nadawać tej grze rangę spotkania międzypaństwowego.

Trochę prawdy w tym jest, jednak Franciszek Smuda musi korzystać z każdej okazji do sprawdzenia kandydatów na Euro. A ponieważ Polacy nie brali udziału w eliminacjach, tych okazji nie ma dużo, więc takie mecze jak z Bośnią i Hercegowiną, rozegrane w tureckim Kundu koło Antalyi, też są potrzebne.

Potrzebne są trenerowi i powinny być potrzebne zawodnikom. Kiedy nie mogli grać piłkarze z klubów zagranicznych oraz z Legii i Wisły, szansę dostali gracze z drugiego szeregu. Mieli w dodatku dość kiepskich przeciwników, więc szansa pokazania się na ich tle była większa. Niestety, mało kto ją wykorzystał.

Polacy osiągnęli taką przewagę i mieli tyle sytuacji, że powinni zwyciężyć 3:0 lub 4:0. Przed przerwą bardzo dobrej okazji nie wykorzystał Maciej Jankowski z Ruchu, po przerwie dwie, jeszcze lepsze miał jego kolega klubowy Arkadiusz Piech. W ekstraklasie czasami je wykorzystują, bo gdyby było inaczej, Smuda nie dałby im szansy. Piech ma już 26 lat i jeśli nadal będzie tak grał w polu karnym jak w piątek, pozostanie zawodnikiem ligowym. Jankowski jest o pięć lat młodszy, tyle że w tym wieku nie ma już czasu na naukę.

To, że nie widać było żadnej współpracy między formacjami i zawodnikami, można jeszcze zrozumieć. Spotkali się pierwszy raz, w lidze grają na ogół przeciw sobie. Ale jeśli każdy z nich wychodził na boisko ze świadomością, że od tego występu może zależeć jego przyszłość, to większość niewiele zrobiła, aby przekonać trenera o słuszności decyzji o powołaniu.

Skoro nie udaje się przeprowadzić akcji z partnerem, to trzeba zrobić to samemu. Jednak braki w technice, szybkości, dryblingu powodują, że nikogo na to nie było stać. Tylko Waldemar Sobota wykorzystał swoje walory, kończąc akcję bramką. Początkowo nieźle grał Tomasz Kupisz. Natomiast Tomasz Jodłowiec i Łukasz Trałka na środku pomocy nie są w stanie zaskoczyć żadnym kreatywnym zagraniem.

Na ich i reszty tle Sebastian Mila był profesorem, ale i on tracił piłkę po swoich błędach lub w wyniku niezrozumienia z partnerami, którzy czasami za nim nie nadążali. Franciszek Smuda przynajmniej wie po tym meczu, z kogo  może zrezygnować.

Polska – Bośnia i Hercegowina 1:0

Bramka: W. Sobota (26). Żółta kartka:

N. Pejic (Bośnia i Hercegowina).

Sędziował: Y. Yildirim (Turcja).

Polska: Gliwa - Celeban,  Kamiński, Wojtkowiak, Sadlok - Sobota (67-Pawłowski), Jodłowiec, Trałka (86-Modelski), Mila, Kupisz (83-Woźniak) - Jankowski (46-Piech).

Bośnia i Hercegowina: Hadzić (83-Bukvić) - Colić, Dupovac, Brekalo, Sabanović (46-Stanić) - Harba (67-Mesanović), Svraka, Kvrzić (56-Sakan), Sesar (46-Pejić), Halilović (83-Coric) - Haskić (78-Bekić).

Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain bliżej spełnienia marzeń o finale
Piłka nożna
Bodo/Glimt. Wyrzut sumienia polskich klubów
Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny