Ten mecz został skrytykowany zanim się rozpoczął. Przeciwnik za słaby i w trzecim składzie. Polska – podobnie, więc po co grać i nadawać tej grze rangę spotkania międzypaństwowego.
Trochę prawdy w tym jest, jednak Franciszek Smuda musi korzystać z każdej okazji do sprawdzenia kandydatów na Euro. A ponieważ Polacy nie brali udziału w eliminacjach, tych okazji nie ma dużo, więc takie mecze jak z Bośnią i Hercegowiną, rozegrane w tureckim Kundu koło Antalyi, też są potrzebne.
Potrzebne są trenerowi i powinny być potrzebne zawodnikom. Kiedy nie mogli grać piłkarze z klubów zagranicznych oraz z Legii i Wisły, szansę dostali gracze z drugiego szeregu. Mieli w dodatku dość kiepskich przeciwników, więc szansa pokazania się na ich tle była większa. Niestety, mało kto ją wykorzystał.
Polacy osiągnęli taką przewagę i mieli tyle sytuacji, że powinni zwyciężyć 3:0 lub 4:0. Przed przerwą bardzo dobrej okazji nie wykorzystał Maciej Jankowski z Ruchu, po przerwie dwie, jeszcze lepsze miał jego kolega klubowy Arkadiusz Piech. W ekstraklasie czasami je wykorzystują, bo gdyby było inaczej, Smuda nie dałby im szansy. Piech ma już 26 lat i jeśli nadal będzie tak grał w polu karnym jak w piątek, pozostanie zawodnikiem ligowym. Jankowski jest o pięć lat młodszy, tyle że w tym wieku nie ma już czasu na naukę.
To, że nie widać było żadnej współpracy między formacjami i zawodnikami, można jeszcze zrozumieć. Spotkali się pierwszy raz, w lidze grają na ogół przeciw sobie. Ale jeśli każdy z nich wychodził na boisko ze świadomością, że od tego występu może zależeć jego przyszłość, to większość niewiele zrobiła, aby przekonać trenera o słuszności decyzji o powołaniu.