Wraca do gry najbardziej polska z wielkich lig europejskich. Znów będziemy zaglądać do Dortmundu, liczyć bramki Roberta Lewandowskiego, podziwiać rajdy Łukasza Piszczka i trzymać kciuki za Kubę Błaszczykowskiego, walczącego o miejsce w Borussii. Drużyny, która od kilkunastu miesięcy jest wizytówką naszego futbolu.
Rundę rewanżową Borussia zaczyna w niedzielę meczem w Hamburgu. W sierpniu pokonała HSV łatwo 3:1, ale od tego czasu sporo się u rywali zmieniło. Z nowym trenerem nie przegrali żadnego z ośmiu spotkań w lidze, Thorsten Fink zapowiedział, że nie będzie tolerował przeciętności. Wyciągnął zespół z dna tabeli na 13. miejsce, chce go wprowadzić z powrotem do europejskich pucharów.
Borussia jest wiceliderem, do Bayernu traci trzy punkty. Jedną bitwę z rywalami już wygrała: o utalentowanego Marco Reusa. 22-letni reprezentant Niemiec wiosną będzie jeszcze szalał w Moenchengladbach, ale latem przeniesie się do Dortmundu. Zna to miasto doskonale: tam się urodził i wychował, tam grał w drużynach młodzieżowych.
Reus kosztował 17,5 mln euro. To na razie najgłośniejszy transfer tej zimy, nie licząc odejścia Senegalczyka Papissa Cisse z Freiburga do Newcastle. Najwięcej wydał Wolfsburg: blisko 30 mln euro na ośmiu zawodników. Bayern nie kupował, bo uznał, że wzmocnień nie potrzebuje. Ale trzyma rękę na pulsie, obserwuje wyróżniających się piłkarzy, ostatnio Lewandowskiego. Zdaniem „Bilda" Polak miałby trafić do Monachium w przerwie letniej.
Bayern do drugiej części sezonu przygotowywał się w Katarze i w Indiach. Dla klubu priorytetem jest teraz Liga Mistrzów - finał odbędzie się na Allianz Arenie. Ale odzyskanie tytułu mistrza Niemiec to też sprawa honoru.