ŁKS bankrutuje. Do tej pory zawodnikom płacono z opóźnieniem. Teraz nie ma z czego. Zdaniem prezesa spółki Jakuba Urbanowicza zawodnicy nie zaakceptowali planu, który w perspektywie kilku lat pozwoliłby na odzyskanie równowagi finansowej. W tej sytuacji klub zamierza ogłosić upadłość. Jeśli do niej dojdzie, drużyna ŁKS zostanie wycofana z rozgrywek ekstraklasy.

Na dziś demonstrację przed łódzkim ratuszem zapowiedzieli kibice mający nadzieję na pomoc ze strony prezydent Hanny Zdanowskiej. Chyba niewiele wskórają. Miasto już miało udziały w ŁKS i przed dwoma laty je sprzedało, nie chcąc brnąć w długi. Nowi właściciele mieli więcej serca dla pierwszoligowej drużyny koszykarzy niż piłkarzy, więc o stabilizacji nie mogło być mowy. Jesienią drużynę piłkarską ŁKS prowadziło pięciu różnych trenerów. Pozostał Ryszard Tarasiewicz, który nie bardzo wie, co zdarzy się w najbliższych dniach.

– Rada drużyny spotkała się z właścicielami klubu, ale nie osiągnęła porozumienia – mówi „Rz" Tarasiewicz. – Doszło do tego, że zamiast meczu towarzyskiego z Górnikiem Łęczna w Gutowie przeprowadziliśmy trening. Z drużyny, która grała jesienią, pozostało mi pięciu, sześciu zawodników. Problem jest głębszy niż gaszenie pożaru.

Sebastian Szałachowski odszedł do Cracovii, Marcin Kaczmarek do Widzewa, a Marcina Adamskiego, Macieja Bykowskiego i Marcina Mięciela trener przesunął do zespołu Młodej Ekstraklasy.

Władze są zdania, że gdyby ta trójka zgodziła się na renegocjacje kontraktów, sytuacja klubu uległaby poprawie. Ale to chyba uproszczenie.