Legia wróciła z Lizbony kilka godzin po meczu ze Sportingiem. Po porażce 0:1, która zakończyła przygodę w Lidze Europejskiej, Maciej Skorża pierwszy raz powiedział, że ma żal do właścicieli klubu o zbyt późne wzmocnienia drużyny.
Na rozpamiętywanie porażki nie było jednak czasu. – Nie rozważam scenariusza, w którym przegralibyśmy także ze Śląskiem. Teraz myślimy już tylko o ekstraklasie – mówił trener.
W piątek z Legią po raz pierwszy trenował Ismael Blanco – napastnik, który ma być lekiem na warszawski brak skuteczności. Skorża liczy, że Argentyńczyk zagra już w spotkaniu ze Śląskiem, ale to raczej tylko straszenie rywali, bo do tego czasu zapewne nie dotrą wymagane dokumenty. Dużo bardziej prawdopodobny jest występ Hiszpana Nacho Novo, który trenuje z zespołem od tygodnia. – Jeszcze nie wiem, kto zastąpi Marcina Komorowskiego. Kandydatami są Inaki Astiz, Artur Jędrzejczyk i Ivica Vrdoljak. Niestety rozchorował się Dickson Choto i zabraknie go we Wrocławiu – tłumaczył Skorża.
Legia wiosnę zaczęła źle. W trzech meczach nie wygrała, straciła pięć goli. Porażka 0:2 z Górnikiem Zabrze miała podziałać jak zimny prysznic. Wygląda jednak na to, że Legia nie nauczyła się grać bez Ariela Borysiuka, a teraz będzie jeszcze trudniej, bo spotkanie ze Śląskiem będzie pierwszym bez Macieja Rybusa i Marcina Komorowskiego.
– Teoretycznie mam już przygotowane schematy z Radoviciem, Ljuboją i nowymi piłkarzami, ale wszystko trzeba jeszcze zgrać na boisku – mówił Skorża.