Mecze pomiędzy tymi drużynami w ostatnich latach często decydowały o mistrzostwie. Legia wiosnę zaczęła imponująco, ale szybko wytraciła prędkość. Jej liderowanie wynika teraz bardziej z nieudolności przeciwników, niż z własnej klasy. – Obie drużyny dramatycznie potrzebują punktów. Nie chcę zapowiadać wielkiego widowiska, bo presja robi swoje, ale to będzie mecz dwóch ofensywnie grających zespołów – mówił trener Legii Maciej Skorża.
Do zagadnienia podszedł on w naukowy sposób. Podał liczby: w meczu z Bełchatowem (1:1) na 550 podań ponad 140 jego piłkarze wykonali do przodu. Oddali 22 strzały. – To statystyki drużyny zwycięskiej. Jesteśmy blisko powrotu na właściwe tory. Jeśli chcemy zostać liderem, nie możemy sobie już pozwolić na żadne błędy – przekonywał.
Skorża przyjedzie do Krakowa bez kontuzjowanego Inakiego Astiza, za to z bagażem wspomnień. Prowadził Wisłę przez trzy lata, dwa razy został mistrzem Polski. W poprzednim sezonie przegrał z Legią przy Reymonta 0:4. – Nie ma sensu wracać do tamtego spotkania, to już inne drużyny – mówi.
Wisła w tym sezonie płynie pod prąd – w dół tabeli. Michała Probierza zatrudniono po to, by zbliżyć się do trzeciego miejsca, które da szansę gry w Europie, ale na razie Wisła jest jeszcze niżej niż przed jego przyjściem.
– Na taki mecz jak z Legią nie muszę nikogo motywować. Jeśli piłkarz Wisły nie czuje, o co gra, nie nadaje się do tego klubu