Arsene Wenger nie miał szczęśliwej miny. Niedzielne popołudnie zakończyło dla niego niezbyt udany tydzień z życia mężczyzny.
Najpierw Arsenal zremisował z Sunderlandem, teraz ze Stoke, a w dodatku Nuri Sahin, który miał być lekiem na problemy zespołu, przeniesie się z Realu nie do Arsenalu, lecz do Liverpoolu (do Madrytu przenosi się za to gwiazda Tottenhamu Luka Modrić za 42 miliony euro).
Źle bez Holendra
Nic Wengera nie może pocieszyć, bo jego Arsenal męczy siebie i kibiców. W drugim meczu z rzędu nie strzelił bramki, grał powoli i bez błysku, choć jeszcze jest w Londynie kilku artystów: Santi Cazorla, Mikel Arteta czy Lukas Podolski. Okazuje się jednak, że nawet miliony euro nie są w stanie szybko zapełnić ubytków.
Arsenal potrzebuje zawodnika, który da gwarancję, że piłka prędzej czy później wpadnie do siatki przeciwnika, tak jak to było za czasów Robina van Persiego. Kibice mogą się wściekać na Holendra, nazywać „Judaszem" i palić jego koszulki, które niedawno jeszcze z dumą nosili, ale nie zaprzeczą, że bez niego jest trudniej. Jeszcze za wcześnie, żeby spisywać sezon na straty, ale na razie przed Arsenalem nie widać zbyt wiele słońca.