Przed tygodniem Legia zremisowała z Rosenborgiem 1:1. Powinna strzelić trzy bramki, skończyło się na jednej. Niestety, jedną też straciła, a to oznacza, że dziś w Trondheim będzie musiała atakować.
Przed rewanżem trenerzy Jan Urban i Jan Jonsson mówili o piłce w grze, o tym, że pierwszy mecz to dopiero połowa i inne okrągłe zdania bez głębszych treści. A co innego mieli mówić, skoro wiedzą, że siły obydwu drużyn są wyrównane?
Na korzyść Rosenborga powinien działać stadion Lerkendal w Trondheim. W roku 1995 Legia przegrała tam w Lidze Mistrzów 0:4. Ale to interesuje tylko historyków i na pewno nie sparaliżuje piłkarzy Legii. Tym bardziej że trybuny w Trondheim bardzo się zmieniły od czasów, w których Rosenborg przez 13 kolejnych lat (1992–2004) zdobywał mistrzostwo Norwegii.
Dziś już nie są atutem gospodarzy. W ostatni weekend, kiedy Rosenborg przegrywał przed swoją widownią z Vikingiem Stavanger 0:1, wielu kibiców nie tylko nie zagrzewało swoich piłkarzy do walki, ale opuściło trybuny. Nie widzieli więc wyrównującej bramki, zdobytej przez Mikaela Dorsina w czwartej minucie doliczonego czasu. Dorsin to kapitan drużyny, lewy obrońca.