Kiedy Maciej Skorża, pracujący w Ettifaq FC, bogatym klubie z Arabii Saudyjskiej, przyznał, że namawiał szejków na sprowadzenie Danijela Ljuboi, w Legii zawrzało. Po zakończeniu poprzedniego sezonu Serb zgodził się na poważną obniżkę pensji – z 720 tysięcy euro na 450 tysięcy, bo chciał zostać w Warszawie i wywalczyć mistrzostwo.
Zresztą ma już swoje lata i wiadomo było, że trudno będzie mu znów wyruszyć na podbój Europy. Gdyby Ettifaq rzeczywiście zdecydował się wykupić Ljuboję z Legii, nie miałby z tym żadnych problemów, polskim klubom brakuje argumentów, gdy do walki o zawodnika włącza się nawet przeciętny zagraniczny zespół.
Trener Lechii Gdańsk Bogusław Kaczmarek, sprzątając w drużynie po poprzednikach, pozbywał się przereklamowanych obcokrajowców. Powtarzał jednak, że jest w stanie zostawić jeden komin płacowy dla najlepszego zawodnika Lechii – Abdou Razacka Traore.
Kiedy kilka tygodni temu skończyła mu się umowa z gdańskim klubem, Traore nie zgodził się na jej przedłużenie. Oferowano mu 25 tysięcy euro miesięcznej pensji i milion za sam podpis pod kontraktem. Traore wolał rozmawiać z Ettifaq, aż w końcu zdecydował się na transfer do Gaziantepsporu.
Dla reprezentanta Burkina Faso miejscem atrakcyjniejszym od pełnej nowych stadionów ekstraklasy był 14. zespół ligi tureckiej. Co ciekawe, kilka dni wcześniej na wypożyczenie do tego klubu poszedł Darvydas Sernas z Zagłębia Lubin. Ostatnio co prawda nieskuteczny, ale nie tak dawno postrach bramkarzy w barwach Widzewa Łódź.
Jedynym piłkarzem Ruchu Chorzów regularnie powoływanym do reprezentacji jest Arkadiusz Piech. O tym, że na Śląsku robi mu się za ciasno i chciałby spróbować sił w innej lidze, mówił od dłuższego czasu; klub nie mógł zatrzymać go na siłę.