Cyrk transferowy zamknął drzwi

Okno transferowe trwało miesiąc, a i tak najwięcej działo się ostatniego dnia

Publikacja: 01.02.2013 12:30

David Beckham

David Beckham

Foto: AFP

David Beckham ciągle odreagowuje lata spędzone w nudnym i deszczowym Manchesterze (gdzie jak powiedział Nemanja Vidić, najciekawszy jest rozkład jazdy autobusów do innych miast), i podróżuje po kolejnych stolicach mody i blichtru. Najpierw był Madryt, potem Los Angeles, na krótko dwa razy wpadał do Mediolanu, a teraz trafił do Paryża. Na razie podpisał kontrakt do końca sezonu, ale jeśli Paris Saint Germain zagra w Lidze Mistrzów, to na pewno Beckham nie będzie się opierał. I, żeby nikt nie myślał, że robi to dla pieniędzy, całe wynagrodzenie przekaże na cele charytatywne. Mimo 37 lat chce jeszcze pograć na wysokim poziomie, a ambicji nigdy mu nie brakowało

Ale Anglik to wyjątek, on już swoje zarobił i nie musi walczyć o każdego funta. Inni przeciągają negocjacje na ostatnią chwilę właśnie po to - wyszarpać, ile się da, a najlepiej, jeśli jeszcze pojawią się wiarygodne plotki, że z awansami zgłasza się kto inny. Nie wiedział Milan, czy kupić z Brescii Bartosza Salamona? Gdy do mediów wyciekły informacje, że oferty przygotowują Zenit St Petersburg i Pescara, zdecydował się natychmiast i wyłożył 3,5 mln euro. Polak będzie tam grał jako środkowy obrońca, choć może też występować jako pomocnik. W szatni pozna Mario Balotellego, który w wybrykach i w strzelaniu goli ma zastąpić Antonio Cassano, oddanego latem do Interu.

Tak to już jest, że kto ma mocne nerwy i wytrzyma, ten wygra ostatniego dnia. Ci, którzy mają pieniądze i dodatkowo kłopoty, jeszcze raz policzą, rozciągną budżet i wyłożą pieniądze. Jedno i drugie mają w Queens Park Rangers, gdzie trener Harry Redknapp za wszelką cenę walczy o utrzymanie w Premier League. W klubie już i tak mieli za dużo przepłacanych gwiazd, to teraz dodali jeszcze kilku zawodników, którym trzeba zapłacić fortunę.

Najwięcej kosztuje Christopher Samba z Anży Machaczkała. Nie dość, że trzeba było za niego wyłożyć 12,5 mln funtów, to jeszcze będzie zarabiał 100 tys. tygodniowo (podpisał kontrakt na cztery i pół roku). Ale Redknapp stwierdził, że takiego "potwora" w linii obrony potrzebował, a malezyjski miliarder Tony Fernandes się zgodził. Zgodził się też wcześniej na sprowadzenie Francuza Loica Remy'ego, a ostatniego dnia dołączył do niego jeszcze m.in. Jermaine Jenas z Tottenhamu. W ostatniej drużynie Premier League miał się też pojawić Peter Odemwingie z West Bromwich Albion, ale negocjacje w ostatniej chwili zostały zerwane.

Piłkarz jechał już nawet na stadion Loftus Road, gdzie miał podpisać umowę, udzielił Sky Sports w drodze wywiadu, ale kiedy sprawa wyszła na jaw, klub kazał mu wracać. Rozmowy owszem, toczyły się, padała nawet kwota 3,5 mln funtów, ale to wszystko były wstępne podchody. Tego jednego celu nie udało się QPR zrealizować.

Co Anży Machaczkała zarobiło na sprzedaży Samby, to z nawiązką wydało na Brazylijczyka Williana. Według ostrożnych szacunków Brazylijczyk miał kosztować drugą drużynę rosyjskiej ekstraklasy 35 mln euro. Sprzedaż zawodnika potwierdza trener Szachtara Donieck Mircea Lucescu. - To jego osobista decyzja i musimy ją uszanować - powiedział gazecie "Sport Express". Williana nie skusiła perspektywa gry na Wyspach, bo wcześniej interesowały się nim podobno również Chelsea i Tottenham.

Sporo działo się też w Serie A, zwłaszcza w Mediolanie, bo Inter nie chciał być gorszy od Milanu i ostatniego dnia zakontraktował aż trzech piłkarzy: Zdravko Kuzmanovicia, Ezeqiela Schelotto i Mateo Kovacicia. Zwłaszcza ten ostatni transfer rozpala wyobraźnię, bo Chorwat ma dopiero 18 lat i kosztował 15 mln euro. Juventus ma odpowiedź w postaci Nicolasa Anelki i Fernando Llorente, ale ten drugi dołączy dopiero od lipca, kiedy wygaśnie jego kontrakt z Athletic Bilbao.

W Hiszpanii głównie sprzedawali. Nie szalały ani Real Madryt (ile można?), ani Barcelona. Osłabiła się, mająca kłopoty finansowe Malaga, która ostatniego dnia sprzedała za 8,5 mln funtów Nacho Monreala do Arsenalu. Arsene Wenger, choć pieniądze w klubie są, jak zwykle czekał do ostatniej chwili, obserwował, zastanawiał się i pieniądze wyłożył w ostatniej chwili. Reprezentant Hiszpanii ma 26 lat i jak na standardy londyńskiego klubu jest już weteranem.

David Beckham ciągle odreagowuje lata spędzone w nudnym i deszczowym Manchesterze (gdzie jak powiedział Nemanja Vidić, najciekawszy jest rozkład jazdy autobusów do innych miast), i podróżuje po kolejnych stolicach mody i blichtru. Najpierw był Madryt, potem Los Angeles, na krótko dwa razy wpadał do Mediolanu, a teraz trafił do Paryża. Na razie podpisał kontrakt do końca sezonu, ale jeśli Paris Saint Germain zagra w Lidze Mistrzów, to na pewno Beckham nie będzie się opierał. I, żeby nikt nie myślał, że robi to dla pieniędzy, całe wynagrodzenie przekaże na cele charytatywne. Mimo 37 lat chce jeszcze pograć na wysokim poziomie, a ambicji nigdy mu nie brakowało

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Piłka nożna
Marcin Robak wznawia karierę. Teraz będzie grał w futsal
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Zlatan Ibrahimović krytykuje Szymona Marciniaka
Piłka nożna
Barcelona liderem w Hiszpanii. Robert Lewandowski ma już więcej goli niż w całym ubiegłym sezonie
Piłka nożna
"Faraon Manchesteru”. Czy Omar Marmoush uratuje City?
Piłka nożna
Bundesliga. Hit w Leverkusen na remis, Bayern krok bliżej odzyskania tytułu