Po czterech meczach w eliminacjach mamy raptem pięć punktów i złe nastroje. Wygraliśmy tylko jeden mecz – z Mołdawią. Nie udało się pokonać żadnego z przeciwników, z którymi mamy ścigać się o mundial: jesienią ubiegłego roku zremisowaliśmy z Czarnogórą na wyjeździe i Anglią u siebie. Porażka z Ukrainą była dopiero pierwszą w tych kwalifikacjach.
Polska zajmuje w grupie czwarte miejsce, do Czarnogóry traci osiem punktów, do Anglii – sześć, ale obaj rywale mają po jednym rozegranym meczu więcej. Dla reprezentacji prowadzonej przez Waldemara Fornalika kluczowe będą cztery najbliższe spotkania. 12 punktów za cztery zwycięstwa wydają się realne. Dwa razy zagramy z San Marino, w czerwcu zmierzymy się na wyjeździe z Mołdawią, a we wrześniu na Stadionie Narodowym w Warszawie – z Czarnogórą. Jeśli naszym piłkarzom udałoby się wygrać te wszystkie spotkania mieliby 17 punktów i do ostatnich dwóch meczów z Ukrainą i Anglią na wyjeździe startowaliby w całkiem niezłej sytuacji.
Prowadzącą teraz w grupie Czarnogórę czekają same trudne mecze. Dwa razy zmierzy się z Anglia, raz z Ukrainą i Polską. Ukraina, która teraz ma tyle samo punktów co my czekają trzy mecze na własnym stadionie: łatwe z San Marino i Mołdawią oraz trudne – z Anglią. Anglików wyprzedzić nam już będzie trudno, dlatego myśląc o miejscu w barażach powinniśmy trzymać kciuki za zawodników Roya Hodgsona. Gdyby wygrali wszystkie mecze z bezpośrednimi rywalami w walce o awans, nasza droga do drugiego miejsca byłaby dużo prostsza.
Na mundial w Brazylii bezpośrednio awansuje tylko zwycięzca grupy. Drużyny z drugiego miejsca zagrają w barażach.
1. Czarnogóra 5 13 13-2