– Wyścig o tytuł jest skończony – powtarza od jakiegoś czasu Roberto Mancini. – Ale chcemy pokazać, że nie zasługujemy na to, by tracić do United aż 15 punktów.
Menedżer City ma nawet odpowiedź na pytanie, skąd taka przepaść w tabeli się wzięła. Po pierwsze, jego piłkarze strzelają mniej bramek niż w poprzednim sezonie. Po drugie, rywale po prostu boją się Czerwonych Diabłów i nie grają przeciw nim tak samo odważnie i bezkompromisowo jak z jego drużyną. – Jesteśmy jeszcze młodym zespołem, może w ciągu dziesięciu lat zapracujemy na taką pozycję jak nasi sąsiedzi. Nazwa Manchester United robi wrażenie, ale to nieprawda, że nie można ich pokonać – zauważa Mancini.
City w ubiegłym sezonie, w drodze po pierwsze od 44 lat mistrzostwo, rozbili United na Old Trafford 6:1. – To już historia. Będziemy o tym opowiadać przez kolejne 200 lat, ale nie da się tego powtórzyć. Możemy jednak znów wygrać, bo oni wcale nie są od nas lepsi, choć na tytuł zasłużyli – twierdzi Włoch, który zaczyna tydzień walki o swoją posadę. W niedzielę City zmierzą się w półfinale Pucharu Anglii z Chelsea na Wembley.
United szans na inne trofeum już nie mają. Tym bardziej chcą zdobyć mistrzostwo w sposób efektowny. Do pobicia jest wciąż punktowy rekord Chelsea (95 pkt). Jeśli wygrają wszystkie pozostałe mecze, będą mieć punktów 101.
Alex Ferguson przyznaje, że wpadka 1:6 na Old Trafford i przegrany na ostatniej prostej wyścig o tytuł z City był dla jego piłkarzy dodatkowo mobilizacją. Zdradził też, że w tym sezonie najbardziej żałuje nie odpadnięcia z Ligi Mistrzów po spotkaniach z Realem Madryt, a porażki z Chelsea w Pucharze Anglii. Szkot wierzy, że Robin van Persie przerwie dziś wreszcie swoją złą serię: Holender nie zdobył gola w dziewięciu meczach z rzędu.