Kontrola kodu DNA

Jeśli era katalońska ma się skończyć, to właśnie w tym półfinale. Bayern wie, jak ugryźć Barcelonę.

Publikacja: 22.04.2013 23:52

Pep Guardiola stworzył wielką Barcelonę, od nowego sezonu w Bayernie chcą przy jego pomocy też mieć

Pep Guardiola stworzył wielką Barcelonę, od nowego sezonu w Bayernie chcą przy jego pomocy też mieć coś więcej niż klub

Foto: AFP, Philippe Desmazes Philippe Desmazes

Barcelona być może jest najlepszą drużyną wszech czasów. Nie obecna, ale ta, którą dowodził Pep Guardiola. W obecnym sezonie piłkarze z Camp Nou nie płyną już z prądem, ale walczą z nieprzychylnymi wiatrami i co jakiś czas muszą udowadniać, że pogłoski o ich zmierzchu są przedwczesne.

Charakter Barcelony to słynne DNA, o którym tak głośno było w okresie największej świetności, poddawane jest regularnym testom. Blisko zwycięstwa był odradzający się Milan, który w 1/8 finału Ligi Mistrzów wygrał na własnym boisku 2:0 i ze spokojem czekał na rewanż. Wtedy za odprawę przed meczem wzięli się sami piłkarze. Andres Iniesta, Xavi i Leo Messi postanowili udowodnić, że są jeszcze w stanie czarować i zaczarowali tak, że po zwycięstwie 4:0 w Barcelonie włoskie media znowu pisały o drużynie kosmitów, z którymi zwyczajni ludzie nie potrafią sobie poradzić.

Zespół prowadził wtedy Jordi Roura, który na ławce rezerwowych głównie siedział i milczał. Zastępował leczącego w Nowym Jorku nowotwór ślinianki przyusznej pierwszego trenera Tito Vilanovę. Piłkarze grali dla Vilanovy, po każdym zwycięstwie mówili, że jemu je dedykują, ale trener wrócił już do Barcelony, a gra drużyny nadal pozostawia wiele do życzenia. Zespół stał się tak zależny od Messiego, jak nigdy wcześniej. W poprzednich sezonach mówiono, że kolejne rekordy Argentyńczyka nie byłyby możliwe bez genialnych pomocników, teraz widać, że genialni pomocnicy na nic by się nie przydali bez Messiego. Kiedy po pierwszym, zremisowanym 2:2 ćwierćfinale Ligi Mistrzów z PSG, Katalonia szykowała się na rewanż, nikt nie pytał o taktykę czy pomysł na francuskich nuworyszy, wszyscy martwili się o zdrowie Messiego, który w Paryżu na drugą połowę z powodu kontuzji już nie wyszedł.

Barcelona w rewanżu przegrywała 0:1, na boisku musiał pojawić się boski Leo i jedną akcją dał Katalończykom awans. Ale z  czterech ostatnich meczów w Lidze Mistrzów – dodajmy, że to faza pucharowa – Barcelona wygrała tylko jeden.

Do tej pory zespół był jak wielka rodzina. Wszystkie brudy zamiatano pod dywan, a kibice wierzyli, że Qatar Foundation rzeczywiście jest organizacją charytatywną, która nic nie płaci za możliwość reklamowania się na nietykalnych dotąd koszulkach, a piłkarze nie widzą świata poza swoją drużyną muszkieterów, w której jeden za wszystkich, a wszyscy za jednego.

Guardioli nie pasował Zlatan Ibrahimović, bo stawiał się ponad drużyną, a przecież Barcelona, to „więcej niż klub", czyli także więcej niż jeden, nawet najlepszy piłkarz. Dopiero później okazało się, że tarć w zespole jest więcej, a klub tak lubi mieć wszystko pod kontrolą, że na śledzenie Gerarda Pique wydał trzy miliony euro, by dowiedzieć się, że lubi zabalować w noc przed meczem.

Z Barcelony zrobił się mały FC Hollywood, a ta nazwa do tej pory zarezerwowana była dla Bayernu. Teraz Bayern chce być „więcej niż klubem", dlatego niezależnie jak skończy obecny sezon, w przyszłym jego trenerem będzie Guardiola, który na transfery piłkarzy do praktycznie kompletnej drużyny ma dostać podobno kilkaset milionów euro.

Bayern tworzy historię rozdrażniony, rany jeszcze są świeże. W poprzednim sezonie przegrał z Borussią Dortmund mistrzostwo, w finale Pucharu Niemiec został upokorzony 2:5. W Lidze Mistrzów dotarł do finału, który rozgrywany był na stadionie w Monachium, żeby przegrać po rzutach karnych. Trener Jupp Heynckess powiedział, że to wszystko przypadek, szefowie chyba mu uwierzyli, bo budowali zespół powoli, co ważne – bez długów – i wiedzieli, że ich moment nadejdzie.

W Bundeslidze nikt nie zadawał sobie pytania, czy Bayern wygra kolejny mecz, ale różnicą ilu goli. Po 30 kolejkach ma 81 punktów, 89 strzelonych i tylko 14 straconych goli. Przegrał raz, trzy razy remisował, resztę wygrał, często gromiąc przeciwnika. W Lidze Mistrzów w fazie pucharowej poradził sobie z Arsenalem, a w ćwierćfinałach wygrał dwa razy po 2:0 z odradzającym się Juventusem, który poprzednie mistrzostwo Włoch zdobył bez porażki, a w obecnym sezonie obroni je raczej bez trudu.

Bayern buduje potęgę na lata. Ciszej tam jakoś o niespełnionych ambicjach rezerwowych, nawet marudzenia Arjena Robbena nikt nie brał do końca na poważnie. Ciekawe, na jakich zawodników zdecyduje się wydać obiecane miliony Guardiola po sezonie, w którym Bayern może triumfować we wszystkich rozgrywkach, w których wystartuje. To, że Hiszpan zdecydował się przyjąć ofertę z Monachium, a nie z PSG, Chelsea czy Manchesteru City, oznacza, że kierownictwo Bayernu przedstawiło mu koncepcję rozwoju zespołu najbardziej zbliżoną do jego własnej.

Bayern zagra dziś bez Toniego Kroosa i Holgera Badstubera, ale ich nieobecności to nic nowego. Większe problemy ma  Barcelona. Messi trenuje z zespołem od kilku dni, lekarze stawiają go na nogi, bo wiedzą, ile znaczy dla drużyny. Przy ustalaniu składu pod uwagę brany jest Eric Abidal, który w weekend zagrał pierwszy raz w wyjściowym składzie po przeszczepie wątroby. To ważne, bo na pewno zabraknie środkowych obrońców: Carlesa Puyola i Javera Mascherano, którzy są kontuzjowani.

Heynckess pytany, czy będzie szukał przed meczami z Barceloną pomocy u Guardioli, prosi o trochę szacunku dla swojej pracy. Chce objąć panowanie nad Europą, dowodząc w pojedynkę.

Transmisja telewizyjna dziś o 20.45 w Canal+ Sport i nSport. Jutro drugi półfinał Boruusia Dortmund – Real Madryt (20.45 TVP 1, Canal+ Sport i nSport).

Barcelona być może jest najlepszą drużyną wszech czasów. Nie obecna, ale ta, którą dowodził Pep Guardiola. W obecnym sezonie piłkarze z Camp Nou nie płyną już z prądem, ale walczą z nieprzychylnymi wiatrami i co jakiś czas muszą udowadniać, że pogłoski o ich zmierzchu są przedwczesne.

Charakter Barcelony to słynne DNA, o którym tak głośno było w okresie największej świetności, poddawane jest regularnym testom. Blisko zwycięstwa był odradzający się Milan, który w 1/8 finału Ligi Mistrzów wygrał na własnym boisku 2:0 i ze spokojem czekał na rewanż. Wtedy za odprawę przed meczem wzięli się sami piłkarze. Andres Iniesta, Xavi i Leo Messi postanowili udowodnić, że są jeszcze w stanie czarować i zaczarowali tak, że po zwycięstwie 4:0 w Barcelonie włoskie media znowu pisały o drużynie kosmitów, z którymi zwyczajni ludzie nie potrafią sobie poradzić.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Piłka nożna
Katarscy szejkowie w końcu się doczekali, PSG pierwszy raz wygrywa Ligę Mistrzów
Materiał Promocyjny
VI Krajowe Dni Pola Bratoszewice 2025
Piłka nożna
Finał Ligi Mistrzów. Kibicować PSG będzie nawet Wieża Eiffla
Piłka nożna
Chelsea wygrała we Wrocławiu Ligę Konferencji i zapisała się w historii. Uczeń przerósł mistrza
Piłka nożna
Właściciel Polonii Warszawa: Nie chcę być najbogatszym człowiekiem na cmentarzu
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Piłka nożna
Michał Probierz odkrył karty. Są niespodzianki w kadrze na mecze z Mołdawią i Finlandią
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont