Klub z Londynu pożegnał się z Premier League w miniony weekend, po bezbramkowym remisie z Reading. Media zastanawiały się, jaka przyszłość czeka szkoleniowca. Bukmacherzy obstawiali, że Anglik będzie kolejnym trenerem, który straci pracę w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jednak wszystkie spekulacje uciął właściciel QPR, Tony Fernandes.
- Spotkaliśmy się w bardzo miłej atmosferze. Rozmawialiśmy, co mamy robić dalej. Potwierdzam, że Harry zostanie u nas na kolejny sezon – powiedział dziennikarzom malezyjski biznesmen. Mimo iż Rangersi wygrali tylko 19 proc. meczów pod wodzą Redknappa (najmniej ze wszystkich trenerów pracujących z drużyną w Premier League), szkoleniowiec wciąż cieszy się zaufaniem właściciela. Fernandes dostrzega problem w zawodnikach.
- Nie wypadało mówić tego w trakcie sezonu, ale bolało mnie, jak niektórzy piłkarze reagowali na porażki. Potrzebujemy przy Loftus Road ludzi, którzy chcą wygrywać – mówił Malezyjczyk. Jednak od razu zaznaczył, że Redknapp dostaje wolną rękę w wyborze zawodników. Jeśli uzna, że ktoś przyda się drużynie, władze nie będą oponować.
Sam trener przyznał, że nie podołał postawionemu przed nim zadaniu. Ale podkreślił, że przejął zespół w opłakanym stanie.
- Nie sądzę, aby ktokolwiek posprzątał bałagan, jaki był w QPR. Nie podołaliby nawet Alex Ferguson czy Jose Mourinho. To była ciężka praca. Spadliśmy, ale wierzę, że w przyszłym roku znów będziemy grać w Premier League – zapewniał były szkoleniowiec West Hamu i Tottenhamu. – Latem sprowadzimy kilku zawodników, kilku się pozbędziemy. Drużynę czekają zmiany. W Championship grają wielkie zespoły. Wiele z nich było już na szczycie i chce tam wrócić. Tak samo, jak my. Nic nie zapowiada, że będzie lekko. Ale nie ma rzeczy niemożliwych.