Miał tylko zastąpić leczącego kontuzjowaną rękę Ikera Casillasa, a nie pozwala mu wstać z ławki rezerwowych. I dopóki w Realu rządzi Mourinho, legenda klubu, mistrz świata i Europy, na tej ławce zostanie.
Portugalczyk wywołał ostatnio kolejną burzę, mówiąc na konferencji przed meczem z Valladolid (4:3), że jedyną rzeczą, jakiej żałuje podczas swojej trzyletniej pracy w Realu, było to, że nie zrobił wszystkiego, by sprowadzić Diego Lopeza wcześniej. Alex Ferguson uważa, że to on stanął na drodze Manchesteru United do awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Interesuje się nim Milan, ale Królewscy zapowiadają, że odrzucą wszystkie oferty i dadzą mu stuprocentową podwyżkę.
W listopadzie skończy 32 lata, jest rówieśnikiem Casillasa, ale do tej pory był w jego cieniu. Kiedy Iker bronił już w Realu i reprezentacji Hiszpanii, Diego do pierwszej drużyny Królewskich dopiero się przebijał. Trafił do niej w 2005 roku, ale przez dwa lata zagrał tylko w dwóch meczach ligowych. Wystąpił też w jednym spotkaniu Ligi Mistrzów, z Olympiakosem Pireus (1:2). Zastąpił kontuzjowanego Casillasa, ale potem znów usiadł na ławce. W 2007 roku przeszedł na pięć lat do Villarreal. Zaczynał jako zmiennik Urugwajczyka Sebastiana Viery, ale szybko wywalczył miejsce w podstawowym składzie i już go nie oddał. Villarreal pierwszy sezon z Lopezem w bramce zakończył na drugiej pozycji w Primera Division: za Realem Madryt, a przed Barceloną. Trzy lata później dotarł do półfinału Ligi Europy. Gdy w ubiegłym roku zespół spadł do drugiej ligi, Lopez odszedł do Sevilli.
Do Realu trafił ponownie w styczniu, kiedy Casillas w meczu z Valencią złamał palec lewej ręki. – Powrót do klubu, w którym się wychowałem, to dla mnie coś specjalnego. Nie chcę zmarnować swojej szansy i zrobię wszystko, by mu pomóc – zapewniał Lopez. I od razu został rzucony na głęboką wodę. Debiutował w meczach Pucharu Króla z Barceloną, Real awansował do finału, a Lopez zbierał pierwsze pochwały za dobre interwencje. O główne trofeum zagra 17 maja na Santiago Bernabeu z Atletico Madryt.
Wcześniej, w środę, Real podejmie w lidze Malagę (21.30, Canal+ Family 2) i jeśli nie wygra, Barcelona będzie mogła już świętować mistrzostwo Hiszpanii.