Kiedy schodził pan z boiska w swoim ostatnim meczu w reprezentacji widział pan przed oczami całą swoją karierę?
Nie. Analizowałem każdą minutę, musiałem być bardzo skoncentrowany, mogłem więcej przegrać, niż wygrać. Wszyscy podkreślali, że przeciwnik nie jest silny, a przecież z takim najłatwiej o błąd. To był mój ostatni występ w meczu kadry i na pewno towarzyszyły temu silne emocje. Walczyłem ze sobą, żeby nie uronić łzy, kiedy stojąc na boisku słyszałem hymn. To chyba był najtrudniejszy moment, dziękuje kibicom, zrobili mi wielką przyjemność.
Ponad 20 lat na walizkach – czego będzie panu brakowało najbardziej?
To były lata dyscypliny, bardzo ułożonego życia. Trening, do domu odpocząć, trening, mecz. Lubiłem to, wiedziałem, co będę robił jutro. Teraz mam czas na wszystko i na nic. Na pewno będzie mi brakowało atmosfery w zespole, uśmiechów, żartów. Takich rzeczy się nie zapomina.
Marzył pan o rzucie karnym, żeby zaprezentować jeszcze raz Dudek Dance?