Nie mam uwag do Waldka jako trenera. Nie mam do Waldka jako człowieka. To naprawdę fajny facet. Problem polega na tym, że trener reprezentacji nie trenuje swoich piłkarzy, ale nimi zarządza. Przecież Fornalik nie może odpowiadać za to, że w drugiej połowie zawodnikom zabrakło sił – mówił w sobotę rano na lotnisku w Kiszyniowie prezes PZPN Zbigniew Boniek.
Dzień wcześniej po meczu z Mołdawią zapewniał, że nie mamy co szukać ciężarówki, za którą zwolni selekcjonera, tak jak po porażce ze Słowenią w eliminacjach poprzedniego mundialu Grzegorz Lato jeszcze na stadionie w Mariborze pożegnał Leo Beenhakkera. Wtedy skończyła się jakaś epoka i trudno oprzeć się wrażeniu, że teraz jest podobnie. Nawet jeśli są matematyczne szanse, by jednak zagrać na mistrzostwach świata.
Boniek nie chciał zwalniać Fornalika, bo wprowadził nowe zasady działania PZPN. To, że jako pierwszy krzyknął: „jeszcze nie wszystko stracone", ma pokazać, że stoi murem za reprezentacją. Ale przypomniał jednocześnie, że gdy został prezesem, awans na mundial określił trudnym do zrealizowania marzeniem. Znów wyszło na jego.
Zwolnią kibice?
Piłkarze rozjechali się na urlopy, Fornalik także nadchodzące tygodnie spędzi wśród najbliższych. To nie będzie spokojny okres, być może trener wytrwa jeszcze do wrześniowego spotkania z Czarnogórą, ale poszukiwania jego następcy z pewnością już trwają. Boniek na lotnisku w Kiszyniowie, pytany o przyszłość trenera, zostawiał sobie furtkę także do działań natychmiastowych.
– Zobaczymy, jakie są nastroje w kraju, jaki jest poziom frustracji kibiców. Przecież w Polsce, jak się zacznie kogoś niszczyć, to robi się to do skutku – mówił.