Reklama

Męczarnie Legii z happy endem

W pierwszym meczu eliminacyjnym do Ligi Mistrzów Legia pokonała we Wrexham mistrza Walii New Saints 3:1.

Publikacja: 17.07.2013 23:56

Męczarnie Legii z happy endem

Foto: PAP/serwis codzienny

Czegoś takiego nikt się nie spodziewał. Legioniści byli zdecydowanym faworytem, ale pierwsza połowa w ich wykonaniu przejdzie do historii klubu jako najgorsza, jaką w pucharach Europy rozegrali. Już w 11. minucie stracili bramkę, po której całkiem się pogubili. Walijczycy pierwszy raz wtedy zbliżyli się pod polską bramkę, wywalczyli rzut rożny, odbitą piłkę trafił Ryan Fraughan a zaskoczony, zasłonięty przez Jakuba Wawrzyniaka a może i oślepiony słońcem bramkarz Dusan Kuciak nie zdołał jej odbić.

Gospodarze prawdopodobnie marzyli o takim początku, bo dzięki temu mogli realizować swoją taktykę. Cofnęli się na swoją połowę, ale nie za blisko bramki i rozbijali bez trudu anemiczne ataki Legii, szukając okazji do kontry.

Gwoli prawdy - tych ataków w ogóle nie było. Mistrz Polski prezentował się w pierwszej połowie jak grupa jedenastu zawodników, którzy spotkali się pierwszy raz w szatni i nic o sobie nie wiedzieli. To była jedenastka słabych indywidualistów, nie potrafiących w żaden sposób znaleźć sposobu na prosto i skutecznie grających Walijczyków. Denerwowali się, niecelnie podawali piłkę, nikt nie potrafił uporządkować gry.

Legia miała też mnóstwo szczęścia. Po strzale Mike'a Wilde'a piłkę z trudem odbił Kuciak. W innej sytuacji, po uderzeniu Alexa Darlingtona piłka odbiła się od słupka.

Jan Urban widział, że nie ma na co czekać i od razu w przerwie przeprowadził dwie zmiany, radykalnie zmieniające sytuację. Bezproduktywnego Miroslava Radovicia zastąpił Michał Kucharczyk a Heilo Pinto, który oblał egzamin na reżysera - Dominik Furman. Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy Jakub Kosecki wreszcie otrzymał takie podanie, po którym mógł pokazać swoją szybkość. Wyprzedził obrońcę, dośrodkował a Kucharczyk strzelił wyrównującego gola.

Reklama
Reklama

Teraz Walijczycy znaleźli się w kłopocie i już do końca nie potrafili mu zaradzić. Dziesięć minut później, po wrzucie piłki z autu przez Kucharczyka, Marek Saganowski, stojący między czterema obrońcami, potrafił skierować ją głową do bramki. Ci sami zawodnicy zdobywali gole w niedawnym meczu z Partizanem, podczas turnieju o Puchar Deyny. Teraz dołączył do nich Jakub Kosecki. W swoim stylu wyprzedził obrońców, znalazł miejsce na strzał i uderzył z linii pola karnego tak, że bramkarz nie zdołał w porę zareagować.

Legia wygrała 3:1 po meczu, mającym dwie różne połowy i mówiącym jeszcze niewiele o możliwościach drużyny w nowym sezonie. Fakt, że linia obrony grała w nowym zestawieniu, popełniała zbyt dużo błędów a niepewność defensorów udzielała się nawet pewnemu zwykle bramkarzowi. Ale też to jest prawie ta sama Legia, co w poprzednim sezonie. Jedynym nowym zawodnikiem, przebywającym na boisku przez 90 minut był środkowy obrońca Dossa Junior. Podczas turnieju Deyny grał lepiej.

Legia jest oczywiście stuprocentowym faworytem rewanżu, który zostanie rozegrany w Warszawie 24 lipca. Ale następny przeciwnik będzie silniejszy niż New Saints i nadzieja w tym, że w miarę upływu czasu rosnąć będzie też forma mistrzów Polski.

New Saints FC - Legia 1:3 (1:0)

Bramki: dla New Saints R. Fraughan (11); dla Legii M. Kucharczyk (47), M. Saganowski (57), J. Kosecki (74).

Żółte kartki: V. Dwaliszwili, M. Żyro. Sędziował P. Arnason (Islandia). Widzów ok. 3 000.

Reklama
Reklama

Legia: Kuciak - Bereszyński, Rzeźniczak, Dossa Junior, Wawrzyniak - Radović (46, Kucharczyk), Vrdoljak, Pinto (46, Furman), Dwaliszwili, Kosecki (80, Żyro) - Saganowski.

Czegoś takiego nikt się nie spodziewał. Legioniści byli zdecydowanym faworytem, ale pierwsza połowa w ich wykonaniu przejdzie do historii klubu jako najgorsza, jaką w pucharach Europy rozegrali. Już w 11. minucie stracili bramkę, po której całkiem się pogubili. Walijczycy pierwszy raz wtedy zbliżyli się pod polską bramkę, wywalczyli rzut rożny, odbitą piłkę trafił Ryan Fraughan a zaskoczony, zasłonięty przez Jakuba Wawrzyniaka a może i oślepiony słońcem bramkarz Dusan Kuciak nie zdołał jej odbić.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Reklama
Piłka nożna
Grał w Premier League i młodzieżowych reprezentacjach Anglii. Będzie hit transferowy w Ekstraklasie?
Piłka nożna
Czy Dariusz Mioduski może łączyć funkcję prezesa i właściciela Legii z posadą w PZPN? Prawnik wyjaśnia
Piłka nożna
Czy Buenos Aires utonie we łzach? To może być ostatni mecz Leo Messiego przed własną publicznością
Piłka nożna
Barcelona uniknęła wpadki z beniaminkiem. Robert Lewandowski wrócił do gry
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Piłka nożna
Trzy polskie zwycięstwa. Legia, Raków i Jagiellonia bliżej Ligi Konferencji
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama