Faworytem pozostają oczywiście Katalończycy. Tydzień temu w Madrycie zremisowali 1:1, na Camp Nou wystarczy im bezbramkowy remis.
W podstawowym składzie ma wreszcie wyjść Neymar, za którego mistrzowie Hiszpanii zapłacili Santosowi 57 mln euro. – Nie podpisaliśmy z nim kontraktu na jeden czy dwa mecze, tylko na kilka sezonów – mówi Andoni Zubizarreta, dyrektor sportowy Barcelony. – Jeśli spędzi na boisku 90 minut, to dlatego, że jest na to gotowy, a nie dlatego, że nie może grać Leo Messi.
Argentyńczyk wrócił do treningów i niewykluczone, że w środę wieczorem zobaczymy go na boisku razem z Neymarem, który w pierwszym spotkaniu strzelił wyrównującą bramkę. – To może być decydujący gol. Musimy być cierpliwi, uważni i skuteczni, bo z takim rywalem jak Atletico nie będziemy mieli wielu podbramkowych okazji. To jedna z najlepiej broniących się drużyn – przypomina Xavi, a Diego Simeone przyznaje, że chciałby zagrać przeciw najsilniejszej Barcelonie. – Wiemy, czego się po nich spodziewać. Będą kontrolować grę i długo utrzymywać się przy piłce. Ale my jedziemy na Camp Nou z myślą o zwycięstwie – przekonuje trener Atletico, które superpuchar zdobyło tylko raz: w 1985 roku wygrało właśnie z Barceloną. Zdobywca pucharu pokonał ostatnio mistrza Hiszpanii sześć lat temu.
We wtorek kataloński klub przedłużył umowę z Sergio Busquetsem do 30 czerwca 2018 roku. Hiszpański pomocnik ma w kontrakcie klauzulę odstępnego w wysokości 150 mln euro.