Ten mecz pokazał, dlaczego ekstraklasa dla Legii może być nudna. Piast w tym sezonie grał w europejskich pucharach, wydawał się być przynajmniej solidną drużyną, ale przy Łazienkowskiej nie miał absolutnie nic do powiedzenia. Wyczekiwanie na pierwszego gola dla gospodarzy zaczęło się w pierwszej minucie i chociaż Legia najpierw objęła prowadzenie po golu Władimira Dwaliszwilego, a na początku drugiej połowy straciła gola, jej przewaga nawet na chwilę nie podlegała dyskusji.
- Dla nas to był zwyczajny mecz, nie traktowaliśmy go, jak przygotowanie do czwartkowego meczu z Trabzonsporem. Nie stać nas na lekceważenie kogokolwiek w lidze. Ostatnio przegraliśmy dwa spotkania z rzędu i chcieliśmy o tym jak najszybciej zapomnieć – mówi „Rz" Helio Pinto, który rozegrał chyba najlepszy mecz, od kiedy trafił do Warszawy.
Piast po wyrównaniu walczył o przetrwanie, wystarczył jednak pięciominutowy zryw mistrzów Polski, żeby wszystko stało się jasne. W 60 minucie Pinto dobił strzał Dwaliszwilego, trzy minuty później Gruzin strzelił drugiego gola w tym meczu, a chwilę potem Jakub Rzeźniczak wykończył akcję przeprowadzoną lewym skrzydłem i było już 4:1.
- To nie tak, że nie mieliśmy pracy. Po prostu wiedzieliśmy, jak zagrać przeciwko Piastowi, żeby ryzyko utraty gola było jak najmniejsze. Teraz czeka nas wyjazd do Trabzonu i wiemy, żeby zostać w grze w Lidze Europejskiej potrzebujemy trzech punktów. Rozmawiałem z Adrianem Mierzejewskim na zgrupowaniu reprezentacji, wiem, że w Turcji czekają na nas gorący kibice – mówi Tomasz Jodłowiec.
Legia wróciła na pierwsze miejsce w tabeli. W 12 kolejce ekstraklasy padło już 34 goli, to najlepszy wynik od sezonu 1999/2000, a przecież jeszcze dziś jeden mecz – Ruch Chorzów gra z Pogonią Szczecin.