Między Legią a pozostałymi drużynami jest przepaść. Druga w tabeli Wisła traci do lidera sześć, a następni rywale – Ruch i Górnik – już 11 pkt. W niedzielę Legia spotyka się na Łazienkowskiej z Jagiellonią i gdyby nie wygrała, to dopiero byłaby sensacja. Kto może zatrzymać Legię? Teoretycznie nikt. Ale przed dwoma laty Legia też już miała tytuł prawie w kieszeni i sama go zgubiła. Teraz ma być inaczej.
W Legii nie ma już Jakuba Wawrzyniaka, który odszedł do Amkaru Perm. Klub wypożyczył też młodych zdolnych – Patryka Mikitę i Mateusza Cichockiego, a sprowadza cudzoziemców. Jest ich coraz więcej w drużynie mistrza Polski.
Wisła spotyka się w Gdańsku z Lechią, która przed tygodniem pokonała w Bydgoszczy Zawiszę 3:0 (trzy bramki Patryka Tuszyńskiego, wiosną zdobył już pięć). Rzadko jej się zdarzają takie okazałe sukcesy. A na swoim stadionie jeszcze rzadziej. Michałowi Probierzowi będzie szczególnie zależało na zwycięstwie, bo jako trenerowi Wisły nie wiodło mu się tak, jak by chciał.
Franciszek Smuda nie będzie mógł wystawić ukaranego kartkami Łukasza Burligę, ale od kilkunastu dni ma Dariusza Dudkę. Zagra też najprawdopodobniej Paweł Brożek, który narzekał na uraz mięśnia dwugłowego. Kontuzja nie jest poważna. Smuda powiedział na konferencji z kamienną twarzą: „Jeśli wygramy z Lechią, to moim zdaniem nie spadniemy już w tym sezonie z ekstraklasy. Te trzy punkty powinny nam wystarczyć do zajęcia miejsca w pierwszej ósemce".
Większe problemy mają ci, którzy wiosną jeszcze nie wygrali. Szczególna presja ciąży na Ryszardzie Wieczorku, trenerze Górnika. Dwie porażki, po 0:3 każda, to jak na drużynę z nadziejami na mistrzostwo prawie nokaut. Górnik gra z Koroną bez Prejuce'a Nakoulmy (kara za kartki). Być może zastąpi go 26-letni Słowak Tomas Majtan, który został graczem Górnika w tym tygodniu, a do niedawna strzelał bramki dla Banika Ostrava i Żliliny.