Dzisiejsze spotkanie było zaledwie nagrodą pocieszenia dla pełnych nadziei kibiców Benfiki. Portugalczycy liczyli po cichu, że ich zespół zdoła zakwalifikować się do finału, ale Ligi Mistrzów, który w tym roku zostanie rozegrany w Lizbonie.
Mecz z Sevillą był również okazją do rewanżu za zeszłoroczną porażkę w finale Ligi Europejskiej z Chelsea. Anglicy zapewnili sobie puchar bramką strzeloną w doliczonym czasie gry. Benfika schodziła z boiska po szóstym kolejnym przegranym finale europejskich rozgrywek.
Winnym porażek Portugalczyków miał być były trener klubu Bela Guttman, który odchodząc ze stanowiska, w nieprzyjemnych dla siebie okolicznościach, zapowiedział, że przez sto lat Benfica nie zdobędzie żadnego europejskiego pucharu. „Klątwa Guttmana” utrzymuje się już ponad pół wieku.
Sevilla w półfinale rozgrywek zwycięsko wyszła z hiszpańskiego pojedynku z Valencią. Po wygranej na swoim stadionie 2:0, w rewanżu awans zapewniła sobie dopiero w 94. minucie, gdy Stephane Mbia zdobył bramkę na 1:3.
Od początku dzisiejszego spotkania kibice zgromadzenia na stadionie w Turynie oglądali otwarty futbol z obu stron. Mimo stworzonych sytuacji żadna z drużyn nie zdołała strzelić bramki w pierwszej połowie. Najlepszą mieli ku temu piłkarze Benfiki w doliczonym czasie gry. W polu karnym Sevilli okazję miał Gaitan, jednak dobrze interweniował Fazio. Portugalczycy sygnalizowali podyktowanie rzutu karnego, ale odmiennego zdania był sędzia Felix Brych.