Bayern Monachium wygrywając w zeszłym roku potrójną koronę obwieszczany był zespołem, który zdominuje europejską piłkę na najbliższe lata. Oczekiwania szybko zostały zgaszone przez Real Madryt, który w półfinałowym dwumeczu Ligi Mistrzów strzelił Bawarczykom pięć bramek, nie tracąc jednocześnie żadnej. Po meczu pojawiły się głosy, że tiki-taka, uwielbiana przez Guardiolę, nie sprawdza się w Bayernie.
Bayern z ogromną przewagą obronił mistrzostwo Niemiec, jednak forma niektórych zawodników, stanowiących do tej pory trzon zespołu, pozostawiała wiele do życzenia. Pretensje do decyzji podejmowany przez Guardiolę ma tegoroczny kandydat do Złotej Piłki Franck Ribery.
Francuz rozegrał w tym sezonie zaledwie 22 spotkania ligowe. W rundzie wiosennej tylko cztery raz przebywał na boisku przez całe spotkanie. Lider Bawarczyków o swoją rzadką grę obwinia Guardiolę.
- Obecna sytuacja jest dla mnie czymś nowym. Jak każdy zawodnik potrzebuję odpoczynku, ale niech to będzie po pięciu, czy sześciu meczach, a nie po każdym - dodał powiedział Ribery.
Napiętą sytuację uspoić chciał dyrektor sportowy Bayernu Matthias Sammer. - To nie jest najlepszy czas, by podejmować tego typu dyskusje. Jesteśmy trzy dni przed finałem Pucharu Niemiec - powiedział.