– Przed sezonem powiedziałem, że on będzie najmłodszym reprezentantem w historii norweskiego futbolu – przypomina selekcjoner Per-Mathias Hogmo. Słowa dotrzymał. W dniu meczu, który zostanie rozegrany w Stavanger, Odegaard będzie miał dokładnie 15 lat i 253 dni. Pobije rekord należący od ponad stu lat do Tormoda Kjellsena. Poprawi jego wynik o prawie sto dni.

– Jestem w szoku. To dowód na to, że warto marzyć – mówi Odegaard, od kilku miesięcy najmłodszy debiutant i strzelec bramki w norweskiej Tippelidze (gra się tam systemem wiosna – jesień). W 14 meczach zdobył dla mistrza kraju trzy gole, jeszcze częściej asystuje przy trafieniach kolegów.

Jego talent nie uszedł uwadze skautów Barcelony, Juventusu, Paris Saint-Germain czy obu gigantów z Manchesteru. United już zaprosili go na trening, podobnie jak Bayern Monachium. On sam chciałby zagrać w Liverpoolu, któremu kibicuje. Jego wartość szacuje się obecnie już na 12 mln funtów, taką sumę miał podobno zaproponować Real Madryt.

Odegaard futbol ma we krwi. Jego ojciec Hans Erik też grał w pomocy w Stromsgodset, dziś jest asystentem trenera w klubie Mjondalen IF. Idolem Martina jest Leo Messi. Kto wie, może kiedyś pójdzie w ślady geniusza z Argentyny i po długiej przerwie wprowadzi reprezentację Norwegii na mundial (ostatni raz pojechała na turniej pół roku przed narodzinami Odegaarda)? A może dołączy do grona innych cudownych dzieci, które nie odnalazły się w dorosłym świecie? Czas pokaże.