Arsenal i Manchester City to najwięksi wygrani ubiegłego sezonu w Anglii. Drużyna, która po dziewięciu latach zdobyła wreszcie trofeum (Puchar Anglii), oraz mistrz, który sięgnął też po Puchar Ligi. Spotkali się już miesiąc temu, w meczu o Tarczę Wspólnoty. Arsenal zwyciężył łatwo 3:0, sezon Premiership zaczął od wygranej z Crystal Palace, ale później zremisował na wyjazdach z Evertonem i beniaminkiem z Leicester. Manchester City pokonał Newcastle i Liverpool, ale sierpień zakończył nieoczekiwaną porażką ze Stoke na własnym stadionie. W sobotę zobaczymy, komu bardziej przydała się reprezentacyjna przerwa.
W Londynie duże nadzieje wiążą z Danny'm Welbeckiem, sprowadzonym z Manchesteru United za 16 mln funtów tuż przed zamknięciem okna transferowego. Kontuzjowany Olivier Giroud nie zagra do końca roku, a Welbeck w meczu eliminacji Euro 2016 ze Szwajcarią strzelił dla Anglików obie bramki i pokazał, że może z powodzeniem francuskiego napastnika zastąpić. – To był idealny zakup. Danny może grać zarówno w środku, jak i na skrzydłach – mówi Arsene Wenger.
Wojciech Szczęsny na brak pracy w sobotnie popołudnie narzekać nie powinien, tak jak Łukasz Fabiański, który z kolegami jedzie na Stamford Bridge. Chelsea i Swansea to jedyne zespoły w Anglii, które nie straciły jeszcze punktów. Polski bramkarz w trzech meczach puścił tylko jednego gola. Utrzymać tak dobre statystyki będzie ciężko. Nawet jeśli do soboty nie wyleczy się Diego Costa, o którym Jose Mourinho powiedział, że to prawdopodobnie najlepszy piłkarz początku sezonu, Portugalczyk ma jeszcze Didiera Drogbę i czekającego na debiut w Chelsea Loica Remy'ego.
Manchester United w niedzielę przedstawi być może aż trzech nowych zawodników: Radamela Falcao, Marcosa Rojo i Daleya Blinda. Czerwone Diabły pozostają bez zwycięstwa, trudno o lepszy moment na przełamanie niż mecz z Queens Park Rangers.
Na powrót Jakuba Błaszczykowskiego musimy jeszcze poczekać. Polski pomocnik doznał kolejnej kontuzji na treningu Borussii Dortmund. Nie tak poważnej jak poprzednia (zerwanie więzadeł w kolanie), ale z Freiburgiem na pewno nie zagra. Podobnie jak Marco Reus, kopnięty przez jednego ze Szkotów podczas spotkania eliminacji Euro 2016.