Kiedyś Wielkie Derby Śląska, czyli mecze między Górnikiem Zabrze i Ruchem Chorzów, decydowały o mistrzostwie Polski i wywoływały skrajne emocje w całym kraju. Dziś ich prestiż znacznie podupadł. Niespecjalnie taki stan rzeczy poprawia fakt, że Górnik jest czwarty w tabeli i traci zaledwie dwa punkty do lidera – Legii.
W Zabrzu wciąż tematem numer jeden są pieniądze, a raczej ich brak. Już na początku sezonu donoszono o wielkich kłopotach finansowych klubu. Chociaż niedawno miasto Zabrze zapowiedziało, że zacznie spłacać piłkarzom zaległości, to jak donosił „Przegląd Sportowy", większość zawodników w dalszym ciągu czeka na przelewy zaległych pensji. Doszło do tego, że klub nie miał za co zorganizować zgrupowania przed wyjazdowym meczem z Ruchem. Trener Robert Warzycha mógł jednak ostatecznie wyjechać ze swoimi piłkarzami. Partnerem klubu – krótkoterminowym, bo tylko na Wielkie Derby – została firma Diament i wyłożyła pieniądze na obóz.
Problemy natury czysto sportowej są za to w Chorzowie. W ostatniej kolejce Ruch tylko zremisował 1:1 z Zawiszą Bydgoszcz, który przegrał wcześniej osiem kolejnych spotkań. Po tym meczu na rozmowę z szefostwem klubu zaproszony został trener Jan Kocian. Oczywiście obie strony zapewniały później, że nie było to w żadnym razie wezwanie na dywanik. Nazywanie meczu z Górnikiem spotkaniem, w którym Kocian będzie grał o swoją przyszłość w Ruchu, pewnie byłoby przesadą, ale wygląda na to, że cierpliwość do słabej gry drużyny powoli się w Chorzowie kończy.
Wciąż nie wyjaśniła się sprawa nowego szkoleniowca Lechii Gdańsk. Przez media przewinęło się już z tuzin kandydatów, ale w spotkaniu z Cracovią zespół z Gdańska znów poprowadzi duet tymczasowych szkoleniowców – Tomasz Unton i Maciej Kalkowski.
Na 6 października zwołano zebranie rady nadzorczej Lechii i prawdopodobnie dopiero wtedy zapadną decyzje w sprawie nowego szkoleniowca. Portugalczyk Jorge Machado został zwolniony 21 września i od tamtej pory nie znaleziono następcy. Mało który trener z poważnym nazwiskiem i dorobkiem chce przejąć zespół, który nie dość, że zawodzi pod względem sportowym, ma rozbitą na grupy szatnię, to jeszcze jest w wielce tajemniczy sposób zarządzany.