Reklama

Legia monopolowa

Emocje mogą być dopóki broniąca tytułu Legia będzie grała na dwóch frontach – w lidze i europejskich pucharach.

Publikacja: 10.02.2015 20:47

Miroslav Radović jest najważniejszą postacią w Legii i zapewne w Warszawie skończy karierę

Miroslav Radović jest najważniejszą postacią w Legii i zapewne w Warszawie skończy karierę

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Jeszcze niedawno wydawało się, że polska liga powieli los rozgrywek w Portugalii, Hiszpanii czy Szkocji – zanim Glasgow Rangers zostali bankrutem. Dwa zespoły bijące się o mistrzostwo i tylko incydentalne zwycięstwa kogoś trzeciego, gdy akurat jeden z potentatów ma sezon przejściowy i się przegrupowuje.

Wydawało się, że przy rozsądnych właścicielach i inwestycjach Lech Poznań i Legia Warszawa wyprzedzą konkurencję o kilka długości. Zanim jednak duopol na dobre się rozpoczął, Lech musiał z powodu braku awansu do europejskich pucharów przez trzy sezony z rzędu redukować bieg na niższy, natomiast Legia jeszcze mocniej wcisnęła gaz i dziś grozi nam długoletni monopol.

Legia ma zaledwie trzy punkty przewagi nad drugim Śląskiem Wrocław. Tyle co nic, i ta sytuacja nie usprawiedliwia przyznawania zawodnikom Henninga Berga tytułu już przed rozpoczęciem rundy wiosennej. Warszawianie przegrali jesienią pięć meczów – o dwa więcej niż Lech i o jeden więcej niż Śląsk.  A jednak w to, że Legia spokojnie sięgnie po trzecie z rzędu mistrzostwo, mało kto wątpi.

Wszystkie wpadki w lidze – z Bełchatowem u siebie i na wyjazdach z Podbeskidziem, Piastem, Pogonią i Górnikiem Łęczna, a więc zespołami środka tabeli – Legia zaliczyła trzy dni po meczach w Lidze Europejskiej.

Berg często wystawiał w tych spotkaniach skład daleki od najsilniejszego. Norweg skorzystał w poprzedniej rundzie z 32 zawodników. Zrozumiałe, że po wygranej z Trabzonsporem i zapewnieniem sobie awansu do fazy pucharowej LE wycieczka do Łęcznej na mecz z Górnikiem nie wywoływała specjalnych emocji.

Reklama
Reklama

Chociaż legioniści zarzekają się, że mogą zagrać nawet w finale LE na Stadionie Narodowym, to prawdopodobnie prędzej niż później trafią na przeciwnika, który pozbawi ich złudzeń. Może się nim okazać już nawet Ajax, z którym 19 lutego zagrają w Amsterdamie w pierwszym spotkaniu 1/16 finału.

Gdy jednak Legii zostanie już tylko ekstraklasa i Puchar Polski, który Berg traktuje bardzo poważnie (w czwartek Legia w pierwszym meczu ćwierćfinałowym zagra we Wrocławiu ze Śląskiem), nikt już mistrza nie zatrzyma.

Warszawianie nie szaleli na rynku transferowym, ale trzeba pamiętać, że brak wyprzedaży i utrzymanie składu (to już drugie okno, gdy szefostwo klubu zatrzymuje wszystkich najlepszych piłkarzy, sprzedaży nastoletniego Krystiana Bielika do Arsenalu nie można traktować jako osłabienia) to też jest sukces mistrza Polski.

Powrót Dominika Furmana z Tuluzy na półroczne wypożyczenie wielkim wzmocnieniem zapewne się nie okaże – pozycja Ivicy Vrdoljaka i Tomasza Jodłowca w środku pomocy jest niepodważalna. Ale wychowanek Legii, który nie był w stanie się przebić we Francji, w lidze szansę dostanie. A że w ekstraklasie sobie radzi, udowodnił już wcześniej.

Największym hitem transferowym zimą – obok sprowadzenia przez Lechię Gdańsk Sebastiana Mili i byłego legionisty Jakuba Wawrzyniaka – jest transfer za 800 tysięcy euro Michała Masłowskiego z Zawiszy Bydgoszcz do Legii. Ofensywny pomocnik ponad połowę sezonu stracił z powodu kontuzji (leczył ją w... Legii), ma za sobą trzy występy w reprezentacji i był najważniejszą postacią bydgoskiego zespołu, który w poprzednim sezonie sięgnął po Puchar Polski i Superpuchar.

Masłowski może niedługo być dla Legii tym, kim jest obecnie Miroslav Radović, ale kluby zachodnie nie będą się o niego biły. Ma już 25 lat, a dziś to za dużo, by wyjechać do silnej ligi. W ekstraklasie może natomiast błyszczeć, jak chociażby w grudniu 2013, gdy strzelił cztery gole Piastowi Gliwice.

Reklama
Reklama

O Radovicu też długo się mówiło, że jest za dobry na naszą ligę, za słaby na Europę, aż w końcu, gdy już skończył 30 lat, w kilku meczach pucharowych zadał kłam tej opinii. Za późno jednak na wielką karierę. Podobnie jest zresztą z występującym obecnie w Wiśle Kraków Semirem Stilicem, który potrafi w naszej lidze czarować, ale gdy próbował sił na Ukrainie i w Turcji – a więc w europejskich rozgrywkach raczej drugiego planu – jego zaklęcia przestawały działać. Masłowski może się okazać podobnym przypadkiem.

Został w Warszawie Michał Żyro, chociaż oficjalną ofertę wystosował zespół z angielskiej Championship – Wolverhampton. Został też Jakub Kosecki, który miał propozycję z Lechii.

Jedyną nadzieją rywali Legii będzie to, że mistrzowie Polski długo utrzymają się w europejskich pucharach. Gdy odpadną, szybko zakończą się też pozory emocji w lidze.

Strach przed kibicami

Wojewoda mazowiecki dostał prośbę Ekstraklasy SA o zamknięcie trybuny gości w niedzielnym meczu Legii z Jagiellonią. W zeszłym sezonie podczas spotkania tych drużyn w Warszawie doszło do zamieszek, mecz przerwano, a wynik zweryfikowano jako walkower dla gości.

Piłka nożna
FIFA The Best. Ewa Pajor, Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny bez nagród
Piłka nożna
Zinedine Zidane bliżej powrotu na trenerską ławkę. Jest ustne porozumienie
Piłka nożna
Przy Łazienkowskiej czekają na zbawcę. Legia kończy rok na dnie, niechlubny rekord pobity
Piłka nożna
Kacper Potulski. Strzelił gola Bayernowi, może wkrótce sprawdzi go Jan Urban
Piłka nożna
Czego Lech, Raków i Jagiellonia potrzebują do awansu w Lidze Konferencji?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama