Pierwszy dzień eliminacji do ME w futsalu dla Polaków zakończył się wynikiem, który w halówce to rzadkość. Biało-czerwoni po dwóch zaciętych połowach bezbramkowo zremisowali z Białorusinami. Kapitan polskiej kadry Artur Popławski przyznał, że po takim wyniku jego drużyna stanie w czwartek przeciw Finom bardziej zmotywowana. A motywacja i dobra forma w tym spotkaniu były potrzebne, bo podopieczni Mico Marticia - którzy bez straty bramki przeszli jak taran przez poprzednią rundę eliminacji - podczas środowego meczu w Krośnie z Włochami pokazali, że nie można ich lekceważyć. Finowie przez całą pierwszą połowę spotkania zdołali odpierać atak Italii. Dopiero w drugiej części pozwolili wbić sobie cztery bramki.
Czytaj także: Pierwszy mecz Polaków bez zwycięzcy
Finowie w pierwszych momentach mecz z Polakami próbowali dominować, ale szybko spuścili z tonu. Zaledwie po 50 sekundach bramkę Ojanpery zaatakował Daniel Krawczyk, ale spudłował. Potem było jeszcze kilka prób w jego wykonaniu. Strzelać próbowali też Solecki i Marciniak. Biało-czerwoni - zdaje się - wyciągnęli wnioski ze środowych niepełnych akcji, w których do finałowego efektu brakowało przyłożenia "drugiej nogi". I taką właśnie akcję mogliśmy obserwować w momencie, gdy na bramkę Finów strzelał Daniel Krawczyk. Zamknąć piłkę na drugim słupku próbował Michał Marciniak, ale niestety spóźnił się ze wślizgiem.
W 11. minucie zwrotność pokazał do tej pory uprawiający na krośnieńskiej hali "sztukę dla sztuki", czyli efektownie, ale bez efektu grający Sebastian Wojciechowski. Choć sprawnie przejął piłkę, posłał ją prosto w ramiona Ojanpery.
Wojownicza passa Polaków została przerwana w 13. minucie, gdy Rafała Krzyśkę zdołał przechytrzyć Mikko Kytola. Na tablicy wyników po stronie gości pojawiła się jedynka, a kapitan zespołu Artur Popławski nie potrafiąc ukryć nerwów, strzelił piłkę w stronę polskiej bramki. Zaskoczenie przyszło w 18. minucie, gdy Sebastian Wojciechowski przyjął piłkę na klatkę piersiową i posłał do fińskiej bramki.