Obrońca reprezentacji Polski jest obecnie najskuteczniejszym defensorem pięciu największych europejskich lig. Do końca sezonu we Włoszech pozostało jeszcze dziewięć kolejek, dlatego przekroczenie granicy dziesięciu goli jest realne. Niemożliwe wydaje się jednak dorównanie najsłynniejszemu strzelającemu obrońcy, jakim był Ronald Koeman. W sezonie 1991/92 Holender z Barcelony w 35 meczach ligi hiszpańskiej zdobył 16 bramek a łącznie w Barcelonie, Feyenoordzie, Ajaksie i PSV Eindhoven w 355 meczach we wszystkich rozgrywkach aż 111. Dziś, jeśli takie statystyki ma napastnik, uznawany jest za fachowca wysokiej klasy. O ile jednak Kamil Glik poluje na gole przede wszystkim przy dośrodkowaniach ze stałych fragmentów gry, to Holender wiele bramek zdobył z rzutów wolnych i karnych, bo słynął z silnego i precyzyjnego uderzenia.

27-letniemu Glikowi na razie znacznie bliżej jest do wyników Włocha Marco Materazziego, który chociaż nigdy nie strzelał seriami jak Koeman, to też zapracował na opinię piłkarza potrafiącego szturmować bramkę rywala. Włoch zaczynał jako napastnik, szybko jednak kazano mu przede wszystkim strzec własnej bramki. Do dziś to on jest obrońcą, który wbił w jednym sezonie (2000/2001) ligi włoskiej najwięcej bramek, aż 12 z 49 zdobytych przez Perugię. Pozwoliło to wówczas zająć jego drużynie przyzwoite 11. miejsce na koniec sezonu. Tymi bramkami Materazzi zapracował sobie na transfer do Interu. — Czasami przytrafia się taki sezon, że człowiekowi wszystko wychodzi i to był właśnie jeden z nich. Jestem bardzo dumny z mojego rekordu, mam nadzieję, że nigdy nie zostanie pobity — mówił po latach w wywiadzie udzielonym oficjalnej stronie UEFA.

Później jednak było dużo gorzej. Aż do sezonu 2006/2007, kiedy już w barwach Interu trafił do bramki dziesięciokrotnie. Przypadek krnąbrnego Materazziego, który ostatnio zakotwiczył w lidze indyjskiej, jest jednak szczególny. Bez względu na to, ile goli by nie zdobył i tak będzie czarnym charakterem z finału mundialu 2006 (to on obraził Zinedine Zidane’a, który następnie zaprawił go „z byka” i wyleciał z boiska)

Kamil Glik w Turynie jest szanowany, został kapitanem zespołu, zdobywał już gole dla reprezentacji Polski (np. z Anglią na Stadionie Narodowym). Oby kolejne padły w eliminacjach do Euro 2016, i kto wie, może w finałach? Dopiero wtedy były piłkarz Piasta Gliwice, wychowanek szkółki w Wodzisławiu Śląskim, który w wieku 19 lat wyjechał do Realu Madryt, zostałby polskim Ronaldem Koemanem.