– Gdybym chciał łatwej pracy, to zostałbym w Porto: piękny niebieski fotel, Puchar Ligi Mistrzów, Puchar UEFA, Bóg, a po Bogu ja – powiedział kiedyś w swoim stylu Jose Mourinho. Przez trzy sezony zdobył z klubem wszystko co najcenniejsze i odszedł w glorii chwały. LM nie wygrał później ani z Chelsea, ani z Realem.
W Madrycie podciął skrzydła Ikerowi. Jego konflikt z Casillasem stał się początkiem końca legendy Królewskich. Latem, bez godnego pożegnania, hiszpański bramkarz rozstał się z Realem i podpisał umowę z Porto. Dziś ma szansę napsuć krwi Mourinho i jego kolosowi na glinianych nogach. Chelsea po siedmiu kolejkach Premiership ma tylko osiem punktów, ale fazę grupową LM zaczęła od wysokiego zwycięstwa nad Maccabi (4:0). Porto zremisowało w Kijowie 2:2 z Dynamo.