Kibice lubią wystawiać jednoznaczne oceny: sędzia był świetny albo słaby. Co można powiedzieć o pracy Szymona Marciniaka i jego asystentów w meczu Realu z Bayernem?
Trudno jest w tym przypadku wystawić jednoznaczną ocenę. Przez większą część spotkania widać było ogromną klasę Szymona, pewność podejmowanych szybko decyzji i jednocześnie pewność siebie, wyrażającą się w mowie ciała. Końcówka meczu trochę ten obraz zmieniła.
Czemu w drugiej połowie doszło do tak wielu nerwowych sytuacji?
Zaczęło się od anulowania przez VAR gola dla Realu Madryt. Zawodnik Bayernu został pchnięty przy rzucie rożnym i prawdziwym skandalem byłoby, gdyby ten gol został uznany. Na szczęście zespół na wozie VAR zareagował prawidłowo. Później, w dość prostej do oceny sytuacji, asystent Adam Kupsik pokazał spalonego, chociaż Joselu nabiegał zza linii piłki. To był największy błąd meczu. Od tego momentu posypała się atmosfera, a drużyny zobaczyły, że sędziowie nie są tego wieczoru nieomylni i zaczęły się problemy.
Czytaj więcej
Real Madryt znów na naszych oczach tworzy historię Ligi Mistrzów! Tym razem w niesamowitych okolicznościach wyeliminował Bayern, choć tuż przed końcem meczu przegrywał, po dwóch golach jokera Joselu wygrał 2:1. Finał Ligi Mistrzów Real - Borussia Dortmund - 1 czerwca.
Nie można piłkarzom pokazać momentu zawahania, braku zdecydowania, bo wejdą na głowę?
Nie mam do nich pretensji, bo to trochę jak jazda samochodem z niepewnym kierowcą. Kiedy wykonuje dziwne manewry, to pasażerowie zaczynają mu podpowiadać, łapać za kierownicę, albo nerwowo sprawdzać, czy pasy są dobrze zapięte. Podobnie jest na boisku piłkarskim. Atmosfera się zagęściła.
Dla kogoś, kto prowadził finał Ligi Mistrzów i mundialu, mecz półfinałowy nie powinien chyba stanowić wielkiej trudności?
Nie zgadzam się z tym. Mecze półfinałowe bywają trudniejsze niż sam finał. Często spotykają się tutaj dwie wielkie drużyny, dla których odpadnięcie na tym etapie, na ostatniej prostej, jest bardzo trudne do przełknięcia. Jeśli wejdą do finału, to znaczna część presji z piłkarzy spada, bo zadanie prawie wykonali i może być już tylko lepiej. O finalistach się mówi, o tych, którzy odpadli rundę wcześniej, szybko się zapomina. Dodatkowo, mecze półfinałowe, w odróżnieniu od finału nie są rozgrywane na neutralnym gruncie. Tutaj trybuny są za jedną z drużyn, co też wpływa na atmosferę.