W futbolu zdobył wszystko, bo oprócz wygrania mundialu w 1998 roku i Euro w 2000 roku triumfował w Lidze Mistrzów z Barceloną i stał się legendą Arsenalu, wzorem i idolem dla pokolenia obecnych gwiazd, m.in. Roberta Lewandowskiego.
Thierry Henry o depresji
Francuski napastnik doszedł na szczyt, choć okazuje się, że przez większość kariery musiał walczyć z demonami przeszłości i traumami z dzieciństwa. - Czy zdawałem sobie sprawę, że mam depresję? Nie. Czy coś z tym zrobiłem? Oczywiście, że nie. Po prostu w pewien sposób się przystosowałem. Okłamywałem siebie i innych, gdyż społeczeństwo nie było gotowe wysłuchać tego, co miałem do powiedzenia - zdobył się na szczerość w brytyjskim podcaście “The Diary Of A CEO”.
Czytaj więcej
Arsenal znów prowadzi w Premier League. Drużyna z Londynu po 20 latach może wreszcie wrócić na angielski tron.
Henry od dziecka był krytykowany przez surowego ojca. Twierdzi, że to odbiło się na jego psychice i później nie potrafił się cieszyć ze swoich sukcesów. - Pamiętam, że kiedyś strzeliłem sześć goli, a on na to: „Straciłeś kontrolę, zepsułeś to dośrodkowanie”. Był bardzo wymagający. To pomogło mi jako sportowcowi, ale nie człowiekowi. Nie otrzymałem żadnych uczuć, żadnej miłości. Kiedy pierwszy raz ojciec mnie przytulił, powiedział „To dziecko będzie świetnym piłkarzem”. Od tego czasu szukałem tylko jego aprobaty i byłem zaprogramowany, by odnieść sukces. Nie bałem się porażek, bo one kształtują charakter. Bałem się, że ludzie będą niezadowoleni - wspomina Henry i dodaje: - Od najmłodszych lat słyszymy “bądź facetem, nie pokazuj, że jesteś wrażliwy”, „jeśli będziesz płakać, co sobie pomyślą?”. Założyłem więc pelerynę superbohatera, unikałem problemu, zamiast stawić mu czoło. Ale kiedy przestałem grać w piłkę, musiałem się z tym zmierzyć.
Thierry Henry i jego nowy cel: igrzyska olimpijskie
Przełomowym momentem była pandemia. Henry siedział zamknięty w domu, z dala od rodziny, bo pracował akurat w Kanadzie (trenował Montreal Impact). Rozłąka z dziećmi sprawiła, że każdego dnia zalewał się łzami. Miał też jednak czas, by skonfrontować się ze swoją przeszłością i docenić to, co osiągnął jako piłkarz.