Śledczy przez trzy lata sprawdzali, czy szef FIFA nie dopuścił się „podżegania do nadużycia władzy, naruszenia tajemnicy służbowej i utrudniania postępowania karnego”. Przedmiotem sprawy były trzy spotkania pomiędzy Infantino i prokuratorem generalnym Michelem Lauberem, który w latach 2015-19 odpowiadał za dochodzenia związane z piłkarską federacją.
Informacja o ich kontaktach ujrzała światło dzienne dzięki mailom z archiwów „Football Leaks”. Infantino chciał się podobno upewnić, że nie dostanie zarzutów w związku z umową dotyczącą praw do transmisji telewizyjnych, którą podpisał jeszcze jako sekretarz UEFA. Lauber w 2020 roku podał się do dymisji, gdy sąd uznał, że spotkania z Infantino zataił celowo.
Czytaj więcej
Poplecznicy nazywają go odnowicielem i chyba naprawdę w to wierzą. Gianni Infantino miał naprawić Międzynarodową Federację Piłki Nożnej, której prestiż w czasach rządów jego poprzednika Seppa Blattera sięgnął dna, a okazał się kolejnym liderem, który widzi w futbolu przede wszystkim maszynkę do zarabiania pieniędzy i zaspokojenia żądzy władzy równej możnym tego świata.
Gianni Infantino niewinny. Czego dowiedziała się prokuratura
Trzy lata dochodzenia nie przyniosły dowodów potwierdzających winę obecnego szefa FIFA. Prokuratorzy Hans Maurer i Ulrich Weder - przejęli sprawę w 2021 roku od Stefana Kellera, który według sądu nie mógł „zagwarantować uczciwego procesu”, bo wcześniej jego biuro kilkukrotnie wydawało komunikaty, które federacja piłkarska uważała za stronnicze - umorzyli postępowanie.
Infantino wielokrotnie podkreślał, że spotkania odbyły się w sposób legalny i nikt nie naruszył prawa. Co ciekawe, dwukrotnie widywał się z Lauberem w hotelu, gdzie swoją siedzibę ma szwajcarska ambasada Kataru i na jedno z nich dotarł odrzutowcem udostępnionym mu przez emira.