Portugalczyk powołał tylko czterech piłkarzy po trzydziestce – Łukasza Skorupskiego, Bartosza Bereszyńskiego, Wojciecha Szczęsnego i Roberta Lewandowskiego. To dowód, że Santos nie patrzy na zasługi, układy koleżeńskie i menedżerskie ani piękne uśmiechy wiarusów, bo interes drużyny jest najważniejszy.
Selekcjoner podkreśla, że ma jeden cel i jest nim awans do przyszłorocznych finałów mistrzostw Europy – także dlatego Portugalczyk krzywił się na sparing z Niemcami, który nie pomoże mu w przygotowaniu drużyny na spotkanie z Mołdawią.
Czytaj więcej
Jeszcze w sobotę przybijał piątkę z Pepem Guardiolą i zbierał pochwały za finał Ligi Mistrzów. W środę poprowadzi mecz GKS Bełchatów - Sokół Aleksandrów Łódzki.
Najbliższe mecze pokażą, czy będzie umiał połączyć na boisku efektywność ze stylem, skoro w marcu zapowiedział budowę drużyny, która powinna podobać się publiczności. Jednym z tych, którzy zawsze wymagali od reprezentacji więcej, jest też Lewandowski.
Napastnik Barcelony, jak przystało na kapitana i nestora, pojawił się na konferencji otwierającej zgrupowanie. Wróciliśmy więc do zwyczaju, który Lewandowski zarzucił w marcu. Liderzy kadry – zapewne w reakcji na wywiad Bartłomieja Drągowskiego, który wrócił na łamach „Przeglądu Sportowego” do podziału wirtualnych premii za sukces podczas mundialu – schowali wówczas głowy w piasek, a przed dziennikarzami stanął debiutant Ben Lederman.