Mimo znacznych postępów piłkarze z USA nie potrafią przebić się do światowej czołówki. Co innego piłkarki, które od lat są w tej dyscyplinie potęgą. Trzy mistrzostwa świata (na siedem rozegranych turniejów) i cztery olimpijskie złota (na pięć możliwych) przełożyły się na znaczną popularność. Zeszłoroczny finał MŚ z Japonią oglądało w amerykańskiej telewizji ponad 25 milionów widzów, najwięcej w historii transmisji piłkarskich w anglojęzycznych kanałach w USA.

Zawodniczki twierdzą, że ich zarobki oscylują wokół 40 procent sum uzyskiwanych przez mężczyzn. -Liczby mówią same za siebie. Jesteśmy najlepsze na świecie, a za wygrywanie najważniejszych imprez otrzymujemy mniej niż panowie za samo wyjście na boisko - powiedziała amerykańskim mediom bramkarka Hope Solo. Reprezentant USA dostaje 5 tysięcy dolarów za udział w przegranym meczu kadry, reprezentantka ani centa. Za pokonanie silnego rywala piłkarz kadry może dostać nawet 17 tysięcy, piłkarka niewiele ponad 1,3 tys.
Oprócz Solo pod wnioskiem o wszczęcie dochodzenia przeciwko związkowi podpisała się najlepsza zawodniczka MŚ 2015 Carli Lloyd, a także Becky Sauerbrunn, Alex Morgan i Megan Rapinoe. Ich prawnik Jeffrey Kessler (zasłynął m.in. wywalczeniem dla Oscara Pistoriusa prawa rywalizacji z pełnosprawnymi sportowcami) twierdzi, że w zeszłym roku żeńska kadra przyniosła federacji 16 milionów dolarów dochodu, podczas gdy do funkcjonowania męskiej trzeba było dołożyć. Z tym argumentem zgadzają się nawet koledzy piłkarze. Jeden z najlepszych zawodników w historii USA, Landon Donovan napisał na Twitterze: - Nie jestem za równymi zarobkami, ale za uczciwymi. Jeżeli kobieca drużyna przynosi większe dochody, powinna więcej zarabiać. Piłka nożna to biznes, a nie praca społeczna.

Działacze federacji wyrazili ubolewanie z powodu postawy zawodniczek i kwestionują przedstawiane przez nie wyliczenia. Prezes związku, Sunil Galati twierdzi, że średnie zyski i widownie męskiej kadry dwukrotnie przewyższają wartości w przypadku kobiecej, a popularność transmisji telewizyjnych jest wielokrotnie wyższa. Inne dane podają jednak media. -W porównywalnym okresie żeńska kadra przyniosła związkowi 51 milionów dolarów, męska zaledwie o 10 więcej - uważa Grant Wahl, dziennikarz Fox Sports.

Amerykanki mają szanse na poprawę swojej sytuacji, są popularne i ich pozew wywołał duże zainteresowanie mediów. Przy okazji domagają się też zrównania warunków gry i treningów, choćby prawa do występów wyłącznie na naturalnej nawierzchni. Zdarzyło się już, że odmówiły rozegrania meczu na Hawajach, ponieważ ich zdaniem tamtejsze sztuczne boisko zagrażało ich zdrowiu. Z racji na popularność i specyfikę systemu prawnego USA piłkarki mają szanse wywalczyć poprawę sytuacji, na co trudno liczyć zawodniczkom w krajach, gdzie kobieca piłka nożna cieszy się znacznie mniejszą popularnością, jak w Polsce.

- Klub wygrywający kobiecą ekstraklasę otrzymuje 25 tysięcy złotych, w męskiej to 4 miliony - w taki sposób finansowe różnice opisał w TVP Roman Jaszczak, trener mistrzyń Polski, Medyka Konin. A jego zawodniczki Natalia Chudzik, Dagmara Grad i Patrycja Balcerzak zgodnie stwierdziły: - PZPN nie traktuje kobiecej piłki poważnie. W odróżnieniu od amerykańskich koleżanek, nie mają jednak zbyt wielu argumentów i możliwości, by walczyć o poprawę swojej sytuacji.