Trenerem reprezentacji Polski był przez rok. Zwolnił się sam, uznając, że praca w brazylijskim klubie jest lepsza od roli selekcjonera dużego europejskiego kraju.
Mam wrażenie, że Sousa należy do tej licznej kategorii ludzi futbolu, którym wszystko jedno gdzie pracują, byle by dobrze im płacono. Nie liczy się prestiż, słowa „honor”, „lojalność”, „sentyment” wyszły z mody od kiedy w piłce wszystko przelicza się na pieniądze.
Czytaj więcej
Brazylijski klub Flamengo poinformował w czwartek o zwolnieniu portugalskiego trenera Paulo Sousy...
Paulo Sousa ma 51 lat, z piłki żyje od dawna. Był dobrym zawodnikiem. Nazwisko wyrobił sobie w czołowych europejskich klubach: Benfice Lizbona, Juventusie Turyn, Borussii Dortmund, Interze oraz w reprezentacji Portugalii.
Krążąc po Europie poznał wielu właścicieli i prezesów klubów i zorientował się, że mają jedną wspólną cechę: nie zawsze wysokie kompetencje. Na boisku broniły go umiejętności. Kiedy został trenerem, budował swoją karierę głównie na elokwencji. Opowiadał pracodawcom co chcieli usłyszeć, oni to przyjmowali z radością, przekonani, że właśnie zatrudnili wybitnego fachowca. Był mistrzem bajeru, na co dawali się nabierać działacze i dziennikarze.