– Chcemy chronić naszych zawodników, którzy są dyskryminowani ze względu na pochodzenie, oraz sprzeciwić się wykorzystywaniu sportu jako narzędzia politycznego – zapowiadał jeszcze w czwartek rosyjski minister sportu Oleg Matycin.
Burzę sięgającą szczebla rządowego wywołało wykluczenie tamtejszych sportowców z udziału w zimowych igrzyskach paraolimpijskich. Początkowo mieli oni startować w Pekinie jako atleci neutralni – bez własnej flagi i hymnu. To wywołało protesty.
– Podejmując pierwszą decyzję, patrzyliśmy na dobro naszego ruchu. Przyznaliśmy też jednak, że będziemy słuchać. Odzew był ogromny, a wiele narodowych komitetów zagroziło, że nie wystartuje w igrzyskach – tłumaczył szef Międzynarodowego Komitetu Paraolimpijskiego (MKP) Andrew Parsons.
Napięcie w wiosce
Podobno napięcie rosło nawet w wiosce. – Sytuacja eskalowała i stała się nie do powstrzymania – mówi Parsons. – Musimy przestrzegać zasad etycznych oraz dbać o ducha fair play. Chcąc zachować integralność igrzysk i zapewnić bezpieczeństwo, odmówiliśmy udziału Rosjanom oraz Białorusinom.
Czytaj więcej
Polacy stanęli na czele buntu przeciwko FIFA. Światowa federacja kazała nam grać w piłkę z Rosjanami, ale zmieniła decyzję po oświadczeniu MKOl-u.