Reklama

Szczepłek: Zasady Magiery

Jacek Magiera miał wyjątkowy tydzień. Zaczynał go jako trener liderującego w I lidze Zagłębia Sosnowiec, a kończył jako opiekun niemogącej się pozbierać Legii.

Aktualizacja: 25.09.2016 21:55 Publikacja: 25.09.2016 19:39

Jacek Magiera

Jacek Magiera

Foto: PAP, Bartłomiej Zborowski

W czwartek spotkał się z piłkarzami przed ich meczem w Krakowie, w piątek żegnał się z klubem w Sosnowcu, w niedzielę poprowadził pierwszy trening na Łazienkowskiej, a we wtorek zobaczymy go przy linii boiska na stadionie w Lizbonie, gdzie Legia zmierzy się ze Sportingiem w Lidze Mistrzów.

Takie tempo też może być rodzajem testu dla trenera, który był na dobrej drodze do postawienia sobie pomnika w Sosnowcu (Zagłębie z nim na ławce trenerskiej wygrało sześć meczów, a trzy zremisowało), a mimo to wrócił do Warszawy, bo – jak podkreślał – tam jest jego dom.

Myślę, że tempo zmian i kiepska sytuacja Legii to dla Magiery dodatkowa motywacja. To pasuje mi nawet do jego filozofii, którą wyłożył w grudniu ubiegłego roku na zorganizowanym przez siebie seminarium dla młodych i starszych piłkarzy „Świadoma podróż przez karierę". Wtedy przechodził trudny okres, bo po 18 latach pracy przy Łazienkowskiej w roli piłkarza, trenera, organizatora klubowej akademii, kronikarza oraz nieformalnego przewodnika błądzących zawodników został bez przyczyny zwolniony.

Było mu przykro, bo biorąc pod uwagę zaangażowanie Magiery w pracę, decyzja była nie tylko nieuzasadniona, ale i nieludzka. Tyle że on nie obnosił się ze swoją krzywdą, nie biegał po zaprzyjaźnionych dziennikarzach, ani jednego dnia nie przesiedział bezczynnie w domu. Nie mówił wprawdzie: „ja tu jeszcze wrócę", ale chyba nigdy nie stracił na to nadziei.

Na wspomniane seminarium, odbywające się na Stadionie Narodowym (a to działa na wyobraźnię), Magiera zaprosił kolegów, reprezentantów Polski, mówiących uprawiającym sport słuchaczom o swoich przypadkach: Jacka Krzynówka, Wojciecha Kowalewskiego, Mariusza Jopa, Michała Żyrę i siatkarza Michała Winiarskiego. Zastanawiali się, czy kontuzja to tragedia czy może wyzwanie, jaka jest różnica między fartem a szczęściem i jak zbudować sukces po karierze zawodowej. Jako przykład piłkarza dążącego świadomie do celu Magiera pokazał Bartosza Kapustkę, którego wtedy jeszcze mało kto znał.

Reklama
Reklama

Kilkudziesięciu uczestników seminarium otrzymało na pamiątkę książeczkę wykładowców szkoły zarządzania w Barcelonie – Fernando Trias de Besy i Alexa Rovira Celmy „Szczęście czy fart", a Jackowi Magierze chciało się wpisać każdemu osobistą dedykację. Dlaczego akurat tę lekturę? Bo jest tam wiele maksym odnoszących się do pracy. „Fart nie trwa długo, ponieważ nie zależy od nas" czy „wielu ludzi pragnie szczęścia, ale niewielu jest takich, którzy chcą sami je tworzyć". Jest też inna zasada, pasująca jak ulał do sytuacji nowego trenera i całej Legii: „żeby mieć szczęście, musisz stworzyć nowe warunki".

Piłka nożna
Marek Papszun o pracy w Legii. „Jestem wzruszony, moje baterie naładowane są do maksimum”
Piłka nożna
Kto rywalem polskich klubów w Lidze Konferencji? Stawką miejsce w Lidze Mistrzów
Piłka nożna
Skoczył na głęboką wodę i nie utonął. Czy Kacper Potulski dostanie powołanie do kadry?
Piłka nożna
Liga Konferencji. Raków, Lech i Jagiellonia z awansem, Legia w końcu wygrała
Piłka nożna
Barcelona, Chicago, a może Arabia Saudyjska. Gdzie w przyszłym sezonie zagra Robert Lewandowski?
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama