Po świetnym dla polskiej piłki 2016 roku – awansie reprezentacji do ćwierćfinału Euro i udziale Legii w Lidze Mistrzów – przyszedł 2017, który odebrał prawie wszystko. Żaden klub nie awansował do fazy grupowej europejskich pucharów, a w ekstraklasie szerzy się patologia. Pobicie piłkarzy Legii przez bandytów udających kibiców po przegranym 0:3 meczu z Lechem w ostatni weekend było kroplą, która przelała czarę goryczy.
W takich sytuacjach reprezentacja Adama Nawałki powinna być ostoją normalności. Miesiąc temu, po porażkach klubów w pucharach, wszyscy czekali na odtrutkę w postaci dobrego meczu z Danią, ale przyszło rozczarowanie. Drużyna narodowa rozegrała najgorszy mecz za kadencji Nawałki. Przegrała aż 0:4. Już trzy dni później zrehabilitowała się, wygrywając z Kazachstanem na Stadionie Narodowym 3:0, ale zaufanie zostało nadszarpnięte.