Mam wrażenie, że byłem oszukiwany

Piłkarz Polonii Paweł Wszołek o tym, jak nieuczciwie nim handlowano.

Aktualizacja: 16.01.2013 08:26 Publikacja: 16.01.2013 01:47

Mam wrażenie, że byłem oszukiwany

Foto: ROL

Czuje się pan, jak towar?

Paweł Wszołek: Tak. Przy okazji transferu do Hannoveru nikt nie liczył się z moim zdaniem. Nikogo nie obchodziło czy ja w ogóle chce tam iść. Planowałem opuścić Polskę latem, na spokojnie. Propozycję z Niemiec dostałem nagle, o 23 wieczorem, a następnego dnia miałem podpisywać kontrakt. To było szalone, nie wiedziałem o tym wcześniej, nikt ze mną niczego nie konsultował. W weekend w Warszawie pojawił się Joerg Schmadtke, dyrektor sportowy Hannoveru i dowiedziałem się od niego, że propozycja wysłana została dużo wcześniej. W Polonii nie poinformowano mnie o tym, milczał także mój menedżer Jarosław Kołakowski, w końcu postawiono mnie przed faktem dokonanym. Miałem zmienić swoje życie z dnia na dzień. Komuś zależało, żebym podejmował decyzję bez zastanowienia.

Mój menedżer zawiódł mnie. Zostałem sam. Nie wiem, komu mam ufać

Schmadtke przekonał pana, że jednak warto?

Przyleciał do mnie prosto ze zgrupowania w Hiszpanii, widać, że Niemcy bardzo chcą mnie w swojej drużynie. Nie ukrywam, że przyjazd pana Schmadtke zrobił na mnie wrażenie, to był bardzo miły gest. Wcześniej byłem gotowy wsiadać w samolot i lecieć do Hanoweru negocjować kontrakt w siedzibie klubu. Tyle, że nie było czego negocjować. Nagle gotowa umowa, z ustalonymi wszystkimi szczegółami, znalazła się na biurku przede mną i miałem ją podpisywać.

To prawda, że nie było w niej tak zwanej „signing fee", czyli kwoty, jaka należy się panu za sam podpis?

Prawda. Mam wrażenie, że byłem oszukiwany. Wieczorem dowiedziałem się o propozycji, a następnego dnia po dwóch treningach miałem jechać samochodem do Niemiec. Kiedy się nie zgodziłem, zaproponowano mi samolot kolejnego dnia rano. Gdy pojawiłem się w klubie, nagle wszyscy mnie namawiało, żebym się pakował. Ze zdziwieniem zobaczyłem, jak wszystkim zaczęło zależeć na mojej karierze.

Czułem się jak prostytutka sprzedawana na Zachód

Kiedy podpisze pan nową umowę z Hannoverem?

Nie podpiszę, podjąłem decyzję, że zostaję. Ludzie mogą mówić, co chcą. Wyjadę z Polonii latem, jeśli będę w pełni formy i potwierdzę swoje umiejętności w ekstraklasie. Przygotuję się do tego psychicznie a każdą ofertę dokładnie i na spokojnie przemyślę. W Warszawie na wiosnę muszę udowodnić, że udana jesień nie była przypadkowa, że to nie był jednorazowy wyskok. Wiem, że Bundesliga to byłby duży awans, ale są też inne oferty, powiedział mi o tym prezes Ireneusz Król. Gdyby ktoś miesiąc wcześniej powiedział mi, że Hannover się mną interesuje, miałbym czas żeby się zastanowić. Trudno, ludzie, którzy kierują moją karierą muszą się przyzwyczaić, że nie podejmuję tak ważnych decyzji, kiedy ktoś postawi mnie pod ścianą.

Kogo obwinia pan za całe zamieszanie?

W piłce nożnej takie sytuacje się zdarzają, teraz już wiem komu mogę zaufać, a komu nie. Ciężko mi jest, w głowie siedzi mi to, co próbowano ze mną zrobić. Jakbym zgodził się na ten transfer, to ciągle myślałbym o tym, jak sprawa była załatwiana. Mam doświadczenie na całe życie. Trenuję, bo trening jest najważniejszy. Mam oparcie w rodzinie, dziewczynie i przyjaciołach. Jeszcze pokażę na co mnie stać. Nie bałem się wyjechać, nie podobał mi się tylko sposób prowadzenia transferu. Jestem pewny siebie, może czasami za bardzo, ale po prostu wierzę w swoje umiejętności. Teraz mam motywację, żeby pokazać wszystkim ludziom, którzy chcieli mnie oszukać, że na tym stracili.

Kto zarobiłby na pana transferze?

Okazało się, że do 31 stycznia prawa do mojej karty ma Józef Wojciechowski. Jeśli do tego czasu nie odejdę z Polonii, już na mnie nie zarobi. Jego ludzie bardzo namawiali mnie, bym zgodził się na transfer do Niemiec. Kiedy poinformowałem ich, że zostaję w Warszawie, usłyszałem, że „pan prezes będzie bardzo zły". Czułem się, jak prostytutka sprzedawana na Zachód.

Ufa pan jeszcze komuś?

Menedżer Jarosław Kołakowski, któremu ufałem, zawiódł mnie. Komu mam ufać? Mama się na tym nie zna, dziewczyna też. Siedzimy teraz razem w Tczewie i analizujemy to wszystko, ale co tu się oszukiwać – zostałem sam. Kiedy będę odchodził z Polonii to na spokojnie, bez pośpiechu, żeby się nie pomylić.

Ma pan w ogóle czas, żeby myśleć o piłce? Po udanej rundzie i debiucie w reprezentacji zderzył się pan teraz z ciemną stroną futbolu.

Trochę zapomniałem o tym, co działo się jesienią. Mam pamiątki, będę do nich wracał, ale teraz o tym nie myślę. Dużo sobie obiecuję po najbliższej rundzie w Polonii, zaznaczam, że żaden z trenerów czy kolegów z drużyny nie ma nic wspólnego z namawianiem mnie do transferu. Ciągle mam z nimi po drodze i myślę, że stać nas na sukces.

Ale kiedy zbuduje pan formę?

Będę jeszcze lepszy niż w poprzednim roku. Udowodnię to.

Piłka nożna
Manchester City znalazł zastępcę dla Rodriego. Kim jest Nico Gonzalez?
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Piłka nożna
Krzysztof Piątek w Stambule. Znów odpala pistolety
Piłka nożna
Premier League. Wielki triumf Arsenalu, Manchester City powoli ustępuje z tronu
Piłka nożna
Najpierw męki, później zabawa. Barcelona wygrała, pomógł Robert Lewandowski
Piłka nożna
Drugi reprezentant Polski w Interze. Dlaczego Nicola Zalewski chce grać z Piotrem Zielińskim?