Transfer do Eskisehirsporu latem ubiegłego roku miał być początkiem jego nowego sportowego życia. W Wiśle okresy świetnej gry, gdy był liderem zespołu, przeplatał skandalami. Trafiał do rezerw, krzyczał że tylko jemu zależy na tym, by klub był wielki. Kiedy był w formie łączono go z wielkimi klubami, odchodził jednak wypychany na siłę, a gdy zgodził się na roczne wypożyczenie do mało znanej drużyny w Turcji, westchnienie ulgi słychać było od Reymonta do Sukiennic.
Małecki nie podbił nowej ligi, wraca z podkulonym ogonem i obiecuje poprawę. Przez całą rundę jesienną w barwach Eskisehirsporu rozegrał sto minut, wystąpił w zaledwie pięciu meczach i strzelił tylko jednego gola. Trener Ersun Yanal dał mu wyraźnie do zrozumienia, że wiosną jego sytuacja się nie zmieni. Klub, który zastrzegł sobie możliwość wykupu zawodnika z Wisły latem 2013 roku za 550 tysięcy euro, zasugerował Małeckiemu powrót do Krakowa.
- Porozumieliśmy się co do skrócenia okresu wypożyczenia i Patryk jest znowu naszym zawodnikiem. Ma ważny kontrakt, nie ma przeszkód, by z nami trenował. Nie znam dokładnie jego sytuacji w Eskisehirsporze, ale zdaje się, że jego menedżerowi nie udało się rozwiązać wszystkich spraw związanych z umową. Wierzę, że mu się to uda – mówi „Rz" dyrektor sportowy Wisły, Jacek Bednarz.
Małecki w Turcji miał zarobić 300 tysięcy euro za sezon. Klub nie rozliczył się z wszystkich należności i wydaje się, że będzie o to trudno, jeśli zawodnik nie wróci na rundę wiosenną do Eskisehirsporu. Małecki wracać nie chce, bo wie, że czeka na niego co najwyżej wygodne miejsce na ławce rezerwowych, Turcy chcą wykorzystać jego niezadowolenie przy rozliczaniu zaległości. Liczą, że skoro tak bardzo chce odejść, zrzeknie się części należności.
Po rundzie jesiennej Wisła jest na dwunastym miejscu w tabeli. Właśnie zgodziła się na transfer Maora Meliksona do francuskiego Valenciennes. Liczy na Małeckiego i jego przywiązanie do klubowych barw. Piłkarz w rozmowie z portalem skwk.pl mówił: - W Turcji mogłem na chłodno sobie przeanalizować moje niektóre dziwne zachowania. Dzisiaj wiem, że spora część winy leżała po mojej stronie i zdaję sobie sprawę, że bardzo dużo straciłem w oczach - może nie wszystkich, ale większości kibiców.