Zawieszony prezes PZPN Michał Listkiewicz był w ostatnich dniach na Ukrainie. – Postaram się przyspieszyć powrót do Polski, być może będę już w sobotę wieczorem. Wybrniemy z tego sporu, bywaliśmy już w poważniejszych opresjach – powiedział w rozmowie telefonicznej z „Rzeczpospolitą”. – Obiecuję, że najbliższe mecze reprezentacji się odbędą. Euro 2012 na stadionach Polski i Ukrainy – także – zarzekał się.
W poniedziałek w samo południe mija termin wycofania kuratora z PZPN, wyznaczony polskim władzom przez Międzynarodową Federację Piłkarską. Wszystko wskazuje na to, że do tego czasu będziemy skazani na nerwowe oczekiwanie. Żadna ze stron sporu o Polski Związek Piłki Nożnej nie zamierza bowiem ustąpić nawet o pół kroku.
W piątek wieczorem bliżej było zaognienia konfliktu niż porozumienia. Rozmowy ministra sportu Mirosława Drzewieckiego z działaczami PZPN zakończyły się fiaskiem. Minister zerwał negocjacje i zapowiedział, że nie wróci do stołu, póki FIFA nie odwoła swojego ultimatum.
Drzewieckiego poparli premier Donald Tusk i wicepremier Grzegorz Schetyna. Obaj uważają, że kurator powinien pozostać w związku, nawet jeśli władze światowego futbolu spełnią groźby i w poniedziałek w południe ogłoszą, że reprezentacja Polski nie zostanie dopuszczona do dwóch najbliższych meczów w eliminacjach mistrzostw świata: w przyszłą sobotę z Czechami i cztery dni później ze Słowacją.
Ale FIFA oraz rządząca europejskim futbolem UEFA nie straszą już tylko odwołaniem meczów. W piątek po raz pierwszy padło wyraźne ostrzeżenie dla Polaków: możecie zapłacić odebraniem mistrzostw Europy w 2012 roku. Rzecznik UEFA William Gaillard powiedział, że szefowie jego organizacji tracą już cierpliwość. – Polskie władze nie mogą dłużej pławić się w swoim nierealnym świecie. Nie będziemy czekać. Jeśli Polska nie zastosuje się do ultimatum FIFA, usiądziemy do poważnych rozmów o Euro 2012. Reguły są jasne. Przyznaliśmy ME federacjom Polski i Ukrainy, a nie rządom tych krajów. Jeśli federacja nie istnieje albo jest zawieszona, nie może organizować turnieju.