Kompromis w konflikcie PZPN-u i rządu to "nauczka dla tych, którzy wywołali tą pseudowojnę" - uważa Koźmiński i dodaje, że w całym konflikcie "nie ma wygranych i przegranych".
- Szczęście, że zwyciężył zdrowy rozsądek. Czas wrócić do normalnych zajęć - mówił rzecznik. - Bardzo chcemy już z tym wszystkim skończyć.
Pierwszy dzień pracy Polskiego Związku Piłki Nożnej po zawarciu kompromisowego porozumienia z Ministerstwem Sportu i Turystyki jest - według rzecznika - dniem "jak co dzień". - Właściwie nic się nie zmieniło - i tak robiliśmy swoje, trwały przygotowania do spotkań reprezentacji, które odbędą się w najbliższych dniach. Cała sytuacja była bardzo uciążliwa, ale nie zaprzestaliśmy prac - wyjaśnił Koźmiński.
- To rzeczywiście dzień bardzo cennego spokoju. Mogliśmy zacząć nadrabiać zaległości z ostatniego tygodnia. Całe zamieszanie było niepotrzebne - można było sprawę załatwić w normalnych rozmowach - ocenił.
Rzecznik związku zapewnił, że z uchybieniami administracyjnymi PZPN poradzi sobie w ciągu dwóch tygodni, a więc zdąży przed zaplanowanymi na 30 października wyborami nowych władz.