Chociaż jestem tylko piłkarzem, swoje w głowie mam

Napastnik reprezentacji Polski o tym, co łączy go z Leo Beenhakkerem, problemach po mistrzostwach Europy i transferze do Boltonu

Aktualizacja: 14.10.2008 08:28 Publikacja: 13.10.2008 17:37

Chociaż jestem tylko piłkarzem, swoje w głowie mam

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

[b]O co chodziło w pana kilkumiesięcznym milczeniu, pogniewał się pan na dziennikarzy, na kibiców? [/b]

Euzebiusz Smolarek: Pogniewałem się, ale na panujące w Polsce obyczaje. Ludzie myślą, że jak ktoś jest piłkarzem, to już nie jest człowiekiem. Z trudem przychodzi mi zrozumienie, że ten, kto mnie klepie po plecach, na drugi dzień wyśmiewa. Nie mam problemu z mediami, problem mają ci ludzie, którzy powinni pisać o sporcie, a piszą o prywatnych sprawach i ci, którzy to potem czytają i wierzą, że to prawda. W Polsce przez ostatnie lata wiele się zmieniło, niestety na niekorzyść.

[b]Chciałby pan, żeby po Euro nikt pana nie krytykował? [/b]

To nie o to chodzi, sam bym się krytykował. Sport to sport, jestem piłkarzem i jak słabo zagram to trzeba o tym pisać i mówić, ale nie doszukiwać się przyczyn poza futbolem. Mistrzostwami jestem bardzo rozczarowany, nie wiem dlaczego nie pokazaliśmy, co naprawdę potrafimy. Nie tylko ja, ale cała drużyna. Powtórzyła się historia sprzed dwóch lat, kiedy też oczekiwania były ogromne.

[b]Ale to nie Polacy, tylko Hiszpanie pisali, że nie potrafi się pan zaaklimatyzować w Racingu Santander... [/b]

Ja jestem Ebi, ja się nie zmieniam. Zawsze taki byłem, wiem co potrafię i z czym sobie nie radzę. Nie jestem Diego Maradoną, sam meczu nie wygram. W Racingu nie miałem żadnego problemu z kolegami z drużyny, gdyby tak było, to nie nauczyłbym się hiszpańskiego, a po roku jestem w stanie się już z każdym dogadać. Dziennikarze nie wiedzą co się dzieje po treningu, nie widzieli, że chodziłem z kolegami na kolacje.

[b]To dlaczego nie ma już pana w Racingu? [/b]

Było kilka momentów, gdy w Santander czułem się doskonale i kilka, gdy mi się nie podobało. Przyszedł nowy trener i nawet nie potrafił powiedzieć, że to jego decyzja, ale pierwsze co zrobił, to oznajmił mi, że prezydent klubu chce się mnie pozbyć, bo jestem za drogi. Nie musiałem odejść, mogłem pokazać, że kontrakt to kontrakt, ale kiedy zgłosił się Bolton, pomyślałem, że warto spróbować Premiership. To w końcu coś zupełnie innego niż Primera Division.

[b]Nie jest pan za wątły na Premiership? [/b]

Poczekamy, zobaczymy. Start miałem trudny, bo przyjechałem od razu na mecze z Arsenalem i Manchesterem United, a to chyba najlepsze drużyny na świecie. W Anglii gra się jednak dużo i na pewno dostanę szansę, by przekonać do siebie trenera i wywalczę miejsce w pierwszym składzie. Taktykę mam prostą: dużo trenować, mało mówić.

[b]Ostatnio zignorował pan dziennikarzy z Polski, którzy przyjechali na mecz Boltonu. Powiedział pan, że nie będzie mówił po polsku, bo jesteście w Anglii. [/b]

To prawda, tyle że nie była to rozmowa prywatna, ale oficjalna konferencja prasowa. W klubie powiedzieli mi, że mam mówić tylko po angielsku, bo nie można ignorować miejscowych mediów. Kiedyś był u nich piłkarz Japończyk i kiedy zaczął na konferencji odpowiadać swoim rodakom, miał duże problemy. Nikogo nie poniżam, ale przepisy to przepisy. Dziennikarzy unikam, choć nie mam żalu za krytykę. To co mam do powiedzenia, pokazuję na boisku. Można stwierdzić, że chcę do nich mówić golami.

[wyimek]Nie mam problemu z mediami, problem mają ci ludzie, którzy powinni pisać o sporcie, a piszą o prywatnych sprawach i ci, którzy to potem czytają i wierzą, że to prawda.[/wyimek]

[b]Na polskiego gola w Premiership czekamy od września 1992... [/b]

Oho, znowu się zaczyna. Tak samo było w Hiszpanii, też mi liczyliście. Tam się udało, teraz też mi się uda. Najważniejsze dla zaaklimatyzowania się w klubie jest mieszkanie, telefon, internet, pozałatwiane codzienne sprawy, żeby móc myśleć tylko o piłce i dobrze się czuć. Nie wiem, ile to mi zajmie.

[b]Miesiąc? [/b]

Nie powiem miesiąc, bo zadzwoni pan do mnie 14 listopada i powie: „Ebi, minął miesiąc, ty ciągle bez gola, a przecież obiecałeś”. Chociaż jestem tylko piłkarzem, to nie jestem głupi, swoje w głowie mam.

[b]Tak pan opowiadał o tej ukochanej Hiszpanii, o słońcu i krewetkach. W Anglii jest trochę inaczej... [/b]

Deszcz pada pięć dni w tygodniu, ale to nie szkodzi. Manchester jest fajnym miejscem do życia, to dużo większe miasto niż Santander. Przez to, że często rozgrywa się mecze, treningi są lżejsze. Co ciekawe - podczas zajęć na obiekcie nie ma nikogo - ani rodziny, ani mediów. Za pierwszym razem aż się zdziwiłem, ale Tomek Kuszczak opowiadał, że tak samo jest w Manchesterze United. Z trenerem na razie jeszcze za dużo nie rozmawiałem o pozycji czy o sposobie gry. Przyjdzie na to czas. Tak samo, jak na złapanie ich akcentu, bo chociaż znam angielski, to na razie niewiele rozumiem. Koledzy w drużynie są sympatyczni, z Feyenoordu Rotterdam znam Johana Elmandera, mamy świetny ośrodek treningowy, super stadion. Bardzo mi się podoba, zobaczymy - może pobędę tam dłużej niż rok, bo na tyle podpisałem kontrakt.

[b]Bert van Marwijk został trenerem reprezentacji Holandii, a to pana dobry znajomy. Nie żałuje pan czasem, że nie zdecydował się grać dla Holendrów? [/b]

Nie było ani jednej takiej chwili. Gram dla siebie, dla dobrego samopoczucia i dla Polaków. Nie wiem, czy tam by mnie bardziej szanowali, skoro czuję się Polakiem.

[b]Ostatnio w San Marino pokazał pan gestem Leo Beenhakkerowi, że i on pana nie szanuje... [/b]

To nie tak. Z trenerem wszystko od razu sobie wyjaśniliśmy. Czasami rządzą nami emocje, byłem niezadowolony, że nie zagrałem przeciwko Słowenii i w głupi sposób to odreagowałem. Sprawa się skończyła, teraz możemy się z niej śmiać wspólnie z Beenhakkerem. Byłem ważny dla tego trenera i myślę, że nadal jestem. Teraz jest wszystko w porządku, najważniejsze że wygraliśmy ciężki mecz z Czechami, a ja grałem i dałem z siebie wszystko. Mam nadzieję, że to początek tak dobrej passy jak dwa lata temu po pokonaniu Portugalii. Szkoda tylko tego remisu w pierwszym meczu eliminacji.

[b]To był najtrudniejszy mecz w drodze na mundial? [/b]

Nie. Uważam, że nam najgorzej się gra z drużynami teoretycznie słabszymi. Myślę, że już w Bratysławie będzie ciężko. Rzadko wygrywamy po czterech dniach od poprzedniego spotkania. Jeśli przegramy, zwycięstwo nad Czachami będzie bez sensu, bo znowu znajdziemy się w punkcie wyjścia. Jesteśmy w formie, musimy to wykorzystać.

[b]To prawda, że pana ojciec po mistrzostwach Europy chciał dymisji trenera, który jako pierwszy zaufał jego synowi? [/b]

Nigdy w to nie uwierzę i nawet nie muszę się ojca pytać czy tak powiedział, bo wiem, że to nieprawda. Mój tata szanuje Beenhakkera tak samo jak ja, uważa go za świetnego trenera. Gorsze jest to, że sam selekcjoner pytał mnie, czy ojciec tak powiedział. To mnie zdenerwowało dużo bardziej, bo może przeszkodzić mi w grze w reprezentacji. Na szczęście wyjaśniłem wszystko Beenhakkerowi, a krytyki, która ostatnio go spotkała, bardzo mu współczuję. Słyszałem co powiedział na konferencji po meczu z Czechami.

[b]Podobało się to panu? [/b]

Nie podobało, ale może taka jest prawda.

[b]Beenhakker prosi pana czasami o wytłumaczenie polskiej mentalności czy pan też jej nie rozumie? [/b]

Nie prosi mnie, obaj wiemy o co chodzi. Na szczęście nie wszyscy ludzie są zawistni. Polak czegoś chce, a kiedy to dostaje, od razu zaczyna szukać dziury w całym. Ludzie patrzą na piłkarzy, wytykają nam duże zarobki i myślą, że wszystko w naszym życiu jest takie fajne. A ja patrzę na dziennikarza, który przychodzi na trening, a potem pisze co chce i myślę, że takiemu to dopiero dobrze.

[b]My też możemy czuć się oszukani. Na zgrupowaniach przed Euro w Donaueschingen, albo Bad Waltersdorf mówił pan, że wszystko jest w porządku... [/b]

Bo było, tylko że jak się mecz zaczynał, to wszystko się zmieniało. I nie tylko ja panu tego nie wytłumaczę. Jeśli pan chce, to możemy teraz przeprowadzić dyskusję używając słów: a jakby, a gdyby... Gdyby Krzynówek strzelił gola Niemcom w pierwszej minucie, pewnie byśmy wygrali. Takie życie. Z Ekwadorem na mundialu przegraliśmy, a pół roku wcześniej w Barcelonie było 3:0 dla nas. Dlaczego? Nie wiem, może w Barcelonie za dużo deszczu było. Ładnego gola wtedy strzeliłem.

[b]A teraz drużyna rezerwowych wygrywa z Czechami, którzy grają w silnych klubach. Jak to wytłumaczyć? [/b]

Jeśli ktoś siedzi na ławce w klubie, to nie znaczy, że nie umie grać w piłkę. Ważne, żeby czuć się silnym jako drużyna. A poczuć się można tak wtedy, gdy wiesz, że jesteś potrzebny i wierzysz, że można wygrać z każdym.

[b]O co chodziło w pana kilkumiesięcznym milczeniu, pogniewał się pan na dziennikarzy, na kibiców? [/b]

Euzebiusz Smolarek: Pogniewałem się, ale na panujące w Polsce obyczaje. Ludzie myślą, że jak ktoś jest piłkarzem, to już nie jest człowiekiem. Z trudem przychodzi mi zrozumienie, że ten, kto mnie klepie po plecach, na drugi dzień wyśmiewa. Nie mam problemu z mediami, problem mają ci ludzie, którzy powinni pisać o sporcie, a piszą o prywatnych sprawach i ci, którzy to potem czytają i wierzą, że to prawda. W Polsce przez ostatnie lata wiele się zmieniło, niestety na niekorzyść.

Pozostało 93% artykułu
Piłka nożna
Bezwzględna Barcelona. Niespodziewany bohater meczu w Dortmundzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Arabia Saudyjska organizatorem mundialu. Kosztowna zabawa na pustyni
Piłka nożna
Borussia Dortmund - Barcelona. Robert Lewandowski przyjeżdża do Łukasza Piszczka
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain wygrywa, ale nadal stoi nad przepaścią
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Real Madryt odrabia straty. Kylian Mbappe z kontuzją